Zygmunt Białas Zygmunt Białas
2248
BLOG

Rosyjscy kontrolerzy nie wypełnili swych obowiązków

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 65

Pilot kpt. Michał Wiland może pochwalić się 7 tys. godzin nalotu, w tym 4,5 tys. na Tu-134. Jest pilotem sportowym i akrobatycznym w kadrze narodowej. W weekendowym wydaniu "Naszego Dziennika" możemy przeczytać wywiad, z nim przeprowadzony pt. "Dziesięć milimetrów różnicy ciśnienia to sto metrów różnicy wysokości". Spośród wielu problemów poruszonych w rozmowie wybierzemy i omówimy te najbardziej istotne.

1. Rosyjscy kontrolerzy w lotnictwie wojskowym (i także cywilnym) rekrutują się z części niższej kadry wojskowej, której nie było gdzie umieścić po transformacji na początku lat 90-tych. Nie byli specjalnie szkoleni na stanowiska kontrolerów lotu. !0 kwietnia ub.r. nie zdali absolutnie egzaminu, gdy sprowadzali samolot Tu-154M z prezydentem RP na pokładzie.

2. Piloci, zbliżający się do lotniska, powinni otrzymać od kontrolera szczegółowe dane o pasie lądowania, pogodzie, o systemie podejścia do lądowania (np. ILS) oraz o NDB (bliższej i dalszej radiolatarni). Załoga mjr. Protasiuka nie uzyskała wszystkich danych.

3. Rosyjscy kontrolerzy mówili "na ścieżce, na kursie", co znaczy, że widzieli na ekranie monitora samolot, jego pozycję oraz wysokość. Nie wypełnili więc, zdaniem Michała Wilanda, obowiązku pomocy załodze Tu-154M.

4. Wieża podała ciśnienie 745. Jest to jednak informacja niepełna. "Czy to było ciśnienie na poziomie lotniska (QFE), które jest mierzone w milimetrach słupa rtęci (mmHg)? - pyta rozmówca. - Czy może raczej ciśnienie na lotnisku zredukowane do poziomu morza (QNH), które jest już podawane w milibarach (mb)? Czyli QNH nie uwzględnia wysokości terenu. (...) Różnica jest taka, że na każdy milimetr słupa rtęci spada wysokość o 10 metrów. Czyli jeśli wzniosę się na wysokość 10 m, to słupek rtęci obniży mi się o 1 milimetr. Wystarczy, że kontrolerzy podali naszej załodze 10 mm różnicy ciśnienia, to piloci mieli 100 metrów różnicy wysokości. I tyle im zabrakło... Jeżeli więc załoga leciała według wysokości QFE, a podano im QNH, to musiało dojść do tragedii, bo w rzeczywistości znajdowali się o wiele niżej niż sądzili. To by wyjaśniało, dlaczego 1 km przed lotniskiem uderzyli w drzewo, choć z podanych przez wieżę informacji wynikało, że są dopiero na wysokości 100m, czyli na wysokości decyzji".

Nie omówiłem, niestety, wszystkich problemów przedstawionych przez kpt. Wilanda, więc pozostaje mi polecić czytelnikom następną moją notkę pt. "Raport MAK to kłamliwy dokument", która ukaże się dziś wieczorem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka