W ostatniej notce zatytułowanej "Inż. K. Cierpisz o błędach w teorii Wiesława Biniendy" mówi Rozmówca: "Binienda, posługując się programem komputerowym, dokonał jakieś formy głębokiego nadużycia intelektualnego. Chodzi o to, że program taki nie jest dostosowany do badania katastrof, a do symulacji różnych zdarzeń, które według wyobraźni konstruktora mogą wystąpić w przyszłości, i program taki pomaga konstruktorowi badać różne fantazyjne konfiguracje, i to ma mu pomóc formować nowo powstające konstrukcje, a nie analizować starej, której Binienda nie widział na oczy, a tym bardziej nie jest w stanie zrozumieć jej mechanizmu". Por.: http://zygmuntbialas.salon24.pl/533673,inz-k-cierpisz-o-bledach-w-teorii-wieslawa-biniendy
Polemizuje z inż. K. Cierpiszem bloger @SPIKE: "Nie zgadzam się. Prof. Binienda nie badał katastrofy, lecz prawdopodobieństwo utrącenia skrzydła przez brzozę! Według programu nie jest to możliwe i to na kilka wariantów, jakie były założone w konstrukcji z racji nieposiadania dokładnych danych konstrukcyjnych, o czym mówił.
Dość dawno zostało udowodnione, że jeżeli nawet przyjąć utrącenie skrzydła, to samolot nie wykona półbeczki z dwóch powodów, aerodynamiki, straci tylko częściowo siłę nośną, po drugie, na tej wysokości, pozostałby kikut skrzydła, dłuższy od odległości od ziemi by nią "zarył ", a nie leciał dalej na plecach!!! Szczątki byłyby prawie tuż za brzozą!"
Przytoczyłem tu fragment wypowiedzi W. Biniendy: "Zrobiliśmy symulację aerodynamiczną, żeby zobaczyć, co się działo. Bo skrzydło leżało 111m od brzozy, zgodnie z linią ruchu samolotu po prawej stronie, czyli musiało przelecieć z lewej strony, gdzie się urwało, na prawą stronę, a mówimy o skrzydle, które ma 19m, czyli tych 10m przesunięcia w prawo jest oczekiwane. Nie jest możliwe, żeby to skrzydło, jeśli się urwało na 6m, przeleciało 111m do przodu i 10m na prawo. Byłoby to możliwe, gdyby skrzydło zostało urwane na wysokości 26m albo trochę wyżej i 70m za tym drzewem. Taki jest wynik symulacji aerodynamicznej".
Dodałem jeszcze: "W. Binienda nie mówił o braku półbeczki (nie znam takiej jego wypowiedzi). Z kręgu Zespołu Parlamentarnego wykluczał półbeczkę dr Berczyński".
Inż. Krzysztof Cierpisz przytoczył słowa W. Biniendy: "Byłoby to możliwe, gdyby skrzydło zostało urwane na wysokości 26m albo trochę wyżej i 70m za tym drzewem. Taki jest wynik symulacji aerodynamicznej", i odniósł się do omawianych problemów:
"I tu - po tym - Nowaczyk odkrył na Photoshopie krzywe wykresu, które uzasadniają hipotezy wybuchów na 26 metrach, bo chodzi tu o zmianę wysokości lotu w tym oszustwie tych ekspertów, a to wszystko po to, aby "wytargować” lepsze warunki fizyczne na wykonanie półbeczki.
Czyli najpierw zauważano absurd półbeczki lotu Tuskoleta, która miałaby się odbyć na wysokości komina dachu kurnej chaty, a potem zaczęto kombinować, jak się z tego wyplątać. Taka była kolejność! Polska strona praczem absurdów ruskiej strony! Tak jak za komuny! Nie inaczej! Macierewicz, Nowaczyk, Binienda - to główni maskierowicze oszustwa smoleńskiego.
Gen. Anodiina była dwa razy uczciwa wobec Polaków, trzeba tylko umieć przeczytać to, co napisała w raporcie MAK. Pierwszy raz, gdy pokazała, że nie ma zapisu lotu w miejscu od współrzędnych "brzozy”. A nasz wniosek: jeśli nie ma zapisu lotu (fazy katastrofy), to nie ma i katastrofy.
Drugi raz, kiedy pokazała skrzydło Tuskoleta bez uszkodzeń w całości: http://zamach.eu/110208/Untitled_1.htm
Czyli od współrzędnych brzozy do miejsca składowania złomu na polanie Tuskolet miał końcówkę skrzydła. A nasz wniosek: nie ma podstaw do rozważań na temat zmiany warunków lotu pod wpływem utraty końcówki skrzydła, skoro ta końcówka siedzi na miejscu. Więc po co ta cała dyskusja o półbeczce?
Skąd ta półbeczka? A trzeba mieć świadomość tego, iż nie ma dowodu na to, że układ aerodynamiczno - masowy (TU154M) - dodatkowo przy prędkości lotu bliskiej prędkości minimalnej, może wytworzyć warunki fizyczne niezbędne do obrotu tupolewa na plecy.
Trzeba myśleć prosto i wyciągać wnioski proste. Myślenie krzywe daje wnioski krzywe. Dyskutowanie o półbeczkach czy urwanych końcówkach skrzydła odbywa się bardziej w sferze masowej hipnozy aniżeli faktów natury technicznej.
Raport MAK, jaskrawo podając absurdy fizyczne, związane z cyrkiem tego kłamstwa, mówi prosto o fakcie inscenizacji w Smoleńsku. ZP Macierewicza i eksperci światowej klasy plus masa blogerów od telekomunikacji, wybuchów i beczek etc. to agenci akcji: MASKIROWKA.
Maskirowka smoleńska, to nie inaczej, tylko maskowanie faktu inscenizacji w Smoleńsku".
Nie ustępuje bloger @FRYCEK 18, pisząc: "Przypomnij sobie trygonometrię ze szkoły średniej. Po oderwaniu ok. 6m skrzydła, odległość końca kikuta od osi obrotu samolotu wynosiła ok. 10,8m.
Po uderzeniu w brzozę samolot nadal się wznosił, rejestratory zapisały, że na brzozie był na wys. 6,2m, a po 2,7 sek. na wys. 17m. Średnia kątowa prędkość obrotu wynosiła ok. 32st./sek. Podstaw te dane do wzorów trygonometrycznych i policz na jakiej wysokości był koniec kikuta po 1 sek., po 2 sek., a przekonasz się, że półbeczka była możliwa".
Odpowiada inż. K. Cierpisz: "Zupełny absurd, bo lot samolotu w ruchu poziomym lub przy wznoszeniu jest uzależniony od siły nośnej, której Tuskolet miałby i tak zbyt mało jeszcze przez brzozą, a do kontynuowania lotu poziomego w ogóle by nie miał w dostatecznej ilości po zaistniałej sytuacji wirtualnego oderwania końcówki skrzydła.
W portalu zamach.eu są wyliczane pewne składniki, które musiałyby wystąpić na Tuskolecie, a które dałyby efekt drastycznego spadku siły nośnej na tym wirtuolecie. Nie będę tego wyliczal, bo szkoda czasu. Proszę zaprosić Frycka do samolotu mniejszego, np. wilga, zlin etc., o zapakowanie się do kabiny i zrobienie takiej półbeczki na wysokości wyliczonej według "podobieństwa aerodynamicznego”.
Panie Zygmuncie, proszę to filmować i wykładać wszystko na YouTube. Po paru takich próbach uda się może Panu sprowokować Macierewicza i jego ekspertów do wejścia do Tupolewa 154 – 102 i lotu w nim oraz dokonania półbeczki na wysokości 26 metrów.
Jaki to potem zapanuje spokój naszych umysłów, i nie trzeba będzie robić przetargu na te maszynę, bo będą pieniądze z ubezpieczenia.
K. Cierpisz".