Zygmunt Białas Zygmunt Białas
2709
BLOG

Półtora roku temu przewidział inż. Cierpisz wczorajszą hecę

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 19

Od dawna podkreślał inż. Krzysztof Cierpisz, iż obie zwalczające się w mediach hipotezy - brzozowa i wybuchowa - są jak dwie strony tej samej (fałszywej zresztą) monety. Zarówno MAK oraz komisja Millera, jak i Zespół Parlamentarny Antoniego Macierewicza pozorowały /pozorują śledztwo i badanie przyczyn i okoliczności tragedii 09 - 10 kwietnia 2010 roku. Skupiają się przy tym na ostatniej fazie rzekomej katastrofy, omijając zręcznie zasadnicze fakty, które miały miejsce w Polsce.

Także blogerzy z obu grup oraz część zespołu zakładającego inscenizację dyskutują zawzięcie i często kłócą się nawet, podczas gdy faktycznie grają do jednej bramki. I cel jest jeden: oszukać społeczeństwo polskie, które - ich zdaniem - nie może znać prawdy.

Inż. K. Cierpisz pisał już wielokrotnie o niekompetencji ekspertów Zespołu Parlamentarnego. Zwrócę uwagę Czytelników na dwie ostatnie moje notki, w których jest wiele krytycznych uwag dotyczących pracy ZP, linki: http://zygmuntbialas.salon24.pl/533673,inz-k-cierpisz-o-bledach-w-teorii-wieslawa-biniendy   oraz   http://zygmuntbialas.salon24.pl/534279,inz-k-cierpisz-po-co-ta-cala-dyskusja-o-polbeczce

Już półtora roku temu, w styczniu 2012r. pisał inż. Krzysztof Cierpisz do organizacji polskich inżynierów w Kanadzie o tym, co dzisiaj nagle(?!) wychodzi na światło dzienne:

 

+++
Mgr inż. Krzysztof Cierpisz                                                    Lund, dnia 27 01 2012
http://zamach.eu
Szwecja / Lund.

Jako wydawca strony zamach.eu i autor większości tam zamieszczonych artykułów
traktujących o oszustwie smoleńskim 10 kwietnia 2010 wzywam:

Canadian Polish Congress,
Association of Polish Engineers in Canada,
The Polish Institute of Arts and Sciences in Canada,
do rezygnacji z autoryzowania panelu dyskusyjnego, anonsowanego pod nazwą:
“UNANSWERED QUESTIONS CRASH OF THE POLISH PRESIDENTIAL PLANE TU-154M”,
który ma się odbyć w dniu 3 luty Friday, 2012 at 7:00 p.m.
w  Auditorium, Saint Paul University,
223 Main Street, /Ottawa

Z zawartości anonsu wynika, że 10 kwietnia 2010 w Smoleńsku miała miejsce katastrofa lotnicza, w której m. in. miał zginąć Prezydent RP Lech Kaczyński – łącznie 96 osób delegacji do Katynia.
Jest to nieprawda i na łamach http://zamach.eu krok po kroku wyjaśniam, że w Smoleńsku nie było żadnej katastrofy, a w każdym razie - jak do tej pory - nikt nie przedstawił dowodów na taki wypadek lotniczy. To w sensie profesjonalnej rzeczowości.

Proszę zauważyć, że środowisko inżynierów specjalistów budowy samolotów, nauczycieli akademickich: Politechnika Warszawska, wydział Mechaniczny Energetyki i Lotnictwa, http://www.meil.pw.edu.pl/,   Instytut Techniki Lotniczej i Mechaniki Stosowanej http://mel.pw.edu.pl/itlims, z licznym wyspecjalizowanym zakładami – milczy.

Zwracam się do tych z Państwa, którzy reprezentujecie te znane i szanowane instytucje, gdyż w takim stanie rzeczy już w samym tytule zaproszenia firmujecie oszustwo. Jestem głęboko przekonany, że udział Państwa w tym panelu jest rezultatem różnych czynników, jak manipulacja czy zbieg okoliczności.  A ja, w mej skromnej osobie - niniejszym, domniemając - podkreślam dobrą wolę u Państwa i pozostaje w szacunku do Państwa organizacji.

Byłoby szczególnie oburzające to, że w oszustwie tym współdziałać by miała  "Association of Polish Engineers in Canada”, która jest organizacją polskich inżynierów, w tym inżynierów budowy samolotów – moich kolegów z MEiL, która – w powyższych  okolicznościach – te kłamstwa zawarte w zaproszeniu firmuje.

To ostatnie byłoby szczególnie haniebne, bo oszustwo smoleńskie rozgrywa się głównie na płaszczyźnie techniki i to tu inżynierowie – MEiL-owcy jako pierwsi – winni stać na straży TEJ prawdy. Dodam, ze główni "eksperci” nie tylko, że nie znają problematyki budowy samolotów lub mają problem z nomenklaturą, ale ich sposób wykładania problemu nie spełnia warunków średniego poziomu kultury technicznej na inżynierskim poziomie.

Odbiorców tego wezwania zapraszam na stronę http://zamach.eu celem zapoznania się z mymi wywodami. W skrócie podam, że z wniosków tam zawartych wynikają dwie proste i przejmujące prawdy:

1.    Katastrofy smoleńskiej nie było, bo wrak samolotu tam eksponowany nie był zdolny do lotu na długo przed feralnym momentem z dnia 10 kwietnia. Ponadto został tam podrzucony jako niekompletny szmelc, który później został wysadzony powietrze, w celu upozorowania katastrofy. Eksplozja (dwie) spowodowała zniszczenia płatowca, jakich jednak nigdy nie można było osiągnąć w normalnym uderzeniu samolotu w ziemię. A to był jeden z wielu dziecinnych błędów tej, jak się okazuje, inscenizacji.

2.    Ofiar katastrofy też nie było, bo nie ma ewidencji nawet na to, że ktokolwiek z delegacji Katyńskiej odleciał z Okęcia. Dowodem na odlot delegacji z Okęcia miał być rachunek trupów w Smoleńsku. I to właśnie był główny cel tej medialnej aranżacji w lasku smoleńskim. Skoro w punkcie pierwszym zlikwidowaliśmy katastrofę, to tym samym przepadł cały mechanizm dowodowy (substytut) lotu do Katynia. Faktem jest, że osoby delegacji zaginęły, a ich ciała – częściowo – odnaleziono w Moskwie. Prosektorium to nie to samo, co miejsce katastrofy i tych dwóch spraw automatycznie nie łączmy. Członków delegacji do Katynia wyłapano w Polsce i tam zamordowano, bo innej alternatywy nie ma.

Katastrofa smoleńska nie miała miejsca, jest jedynie oszustwem medialnym. Aby odwrócić uwagę od tego faktu, magluje się wkoło zarzuty co do rzetelności dowodowej oficjalnych dokumentów, czyta się zapisy kopii czarnych skrzynek, znajduje ślady materiałów wybuchowych w jakiejś trumnie etc. Mnogość faktów, co do "dowodów”, a nawet ich podważanie, tworzy środowisko katastrofy w Smoleńsku.

Panel – w tym kontekście – to będzie zwykła  goebbelszczyzna. Ten wszystkim znany trick Goebbelsa – a nieznudzenie stosowany w Smoleńsku – ma kolejny już raz rozegrać się – 3 lutego. Tym razem Państwo macie brać w tym udział. Dokładać do tego ręki.

Wracając jednak do zawartości ogłoszenia i panelu, które Państwo autoryzujecie, oświadczam, że zawiera on treści tak wysoce kłamliwe, że nie można mieć wątpliwości co do negatywnych intencji środowisk, które to forum dyskusyjne organizują.

Autorzy ogłoszenia prawdziwie podają fakty mówiące o tym, że całość dokumentacji znajduje się w rękach strony rosyjskiej: wrak, instrumenty pokładowe, zapisy techniczne lotu, etc. Przyznaję im także racje w tym, że nie ma dowodu na uderzenie w brzozę, bo sam od dawna tę tezę wykładam w portalu zamach.eu. Ale ja – w przeciwieństwie do tego trio oszustów (osoby główne) – wykładam analizę jakościową, która wykazuje niemożliwość kolizji z tamtym drzewem, a tym bardziej zajścia takich skutków, jakie podaje MAK.

Jednej z osób wyliczonej w ogłoszeniu wysłałem mailem teksty  zamach.eu i ostrzeżenie, że lansowanie brzozy jest sprzeczne z prawami fizyki, a nawet i geometrii na poziomie szkoły podstawowej. Bo tupolew to obiekt prawie 50mx50m, a wysokości 12m i małe tylko zmiany wartości kąta położenia w przestrzeni, dają poważne konsekwencje odczytu lub rozumienia lotu (zaś te liczone są w metrach i porównywane z topografią czy geometrią lotu).  A to ma konsekwencje zawodowe na szerszej płaszczyźnie, aniżeli klakierskie fora internetowe. Trwało to dość długo, ale obecnie samolot leci już bezpieczniej i w brzozę nie trafia. Trudno powiedzieć, czy osoba ta sama poszła po rozum do głowy, czy jest to wynik intensywnego czytania stron zamach.eu, czy też zlecenie służb albo też może paniczna gonitwa myśli odgrywa tu rolę zasadniczą. Ważna jest deklaracja, że samolot leci i tego się trzymamy.

Powyższy akapit wyczerpuje mniej istotne problemy, a tu poniżej podamy rzeczy bardzo poważne, które nie mogą być tolerowane. Autorzy ogłoszenia piszą, że zapisy lotu zostały sfałszowane, że jakoby samolot miał lecieć na wysokości 26 metrów i tam wystąpiły dwa silne wstrząsy nieznanego pochodzenia, co musiało spowodować katastrofę (rozpad samolotu w powietrzu). Anons powtarza, że do wniosków takich doszli "niezależni eksperci”.

Jak można opowiadać takie brednie, skoro dokumentacja jest w rękach Rosjan! To skąd jest wiadome to, że została ona sfałszowana lub jest prawdziwa? Czy w Kanadzie autentyczność lub fałszerstwo banknotu dolarowego poznaje się na kopii ksero? Czy banknotami skopiowanymi na kserografie płaci się w sklepie i czy takie kopie są traktowane, jako autentyczne, czy też sklepikarz dzwoni na policję lub do czubków?

Czy Obamianie zawojowali już i Ottawę i pozbawili tam polskich inżynierów (Association of Polish Engineers in Canada) i rozumu, i wstydu, że mieliby zgadzać się na firmowanie takich treści!? Jak można, w sensie powagi i wiarygodności, posługiwać się materiałami cyfrowymi – podatnymi na najprostsze nawet metody manipulacji – jako dowodami w sprawie skoro:
– nie ma oryginałów, aby fakt fałszerstwa – zarzucany przez „niezależnych ekspertów”-  stwierdzić;
– a wcześniej nie było nawet (!!!) komisyjnego zabezpieczenia znalezisk na miejscu katastrofy.

O niewiarygodności czarnych skrzynek pisałem już: http://zamach.eu/100511%20Klamstwo%20wiarodniejsze%20niz%20prawda/Klamstwo.htm

Jaki sens ma spekulacja o autentyczności lub fałszerstwie zawartości zapisów, kiedy jasnym jest, że najprościej zapis takiej skrzynki wymienić zapisem z innej katastrofy, których w Rosji było prawie 70.

Wiktor Suworow, agent KGB na Zachodzie, miał jakieś powody do tego, by puścić w świat uwagę – ostrzeżenie  – odnośnie samego właśnie pochodzenia czarnych skrzynek. Stwierdził, że – kiedy tylko – Rosjanie "dotknęli się” skrzynek – już wtedy – od razu "przyznali się do winy”. Czyli skrzynki nie są dowodem w jakiejkolwiek sprawie, bo Rosja zawładnęła ich zawartością, a miała w tym cel. Dowodem teraz jest papier raportu MAK, którego nikt nie zmieni. Suworow jest agentem wielkich sił, osobnikiem wysokiej inteligencji, a nie znerwicowanym blogerem i nie rzuca słów na wiatr. Dostał polecenie podania takiej właśnie informacji, która wyklucza jakiekolwiek spekulacje na temat zapisów. Raz na zawsze. Słowami Suworowa Rosja albo odcina się, albo kpi sobie z problematyki "katastrofy”.

MAK – jednak – prowokacyjnymi, przerysowanymi błędami swego raportu ukazuje prawdę: katastrofy nie było! Czyni to poprzez wykazanie braku zapisu lotu, który kończy się z chwilą uderzenia w brzozę, a więc nie podaje zapisu samego przebiegu katastrofy. W procesie dowodowym brak dowodu zdarzenia świadczy o tym, że zdarzenia nie było. Aby ten trywialny fakt podkreślić, MAK podał szkice manewru półbeczki tupolewa, już po uderzeniu w brzozę i utracie części skrzydła lewego. Szkic ten wykazuje TU-154 w pełnej krasie z kompletnym (!) skrzydłem.  Samolot utracił cześć skrzydła, ale ono pozostaje na miejscu, czyli nic się nie stało. Tak więc katastrofy nie było. http://zamach.eu/110125/110125.htm
http://zamach.eu/110208/Untitled_1.htm

Sam raport MAK ma dwa aspekty systemowe:
1.    Wymawia współpracę zamachowcom w Polsce, Rosja swoje zrobiła i to, co dalej, nie jest jej problemem.
2.    MAK pokazuje absurd dowodowy, czym oświadcza, że prawdy trzeba szukać tam, gdzie jest logika, a nie jej brak. Czyli nie szukać dalej w bredniach raportu czy zapisu lotu.

Szukać u źródeł, bo tylko tam można poznać prawdę, to znaczy szukać w Polsce, czynić to składnie i według pewnej metodyki. Np. nie można upierać się w jakichkolwiek kwestiach problemów trupów smoleńskich w Moskwie. Trzeba najpierw uwodnić to, że Delegacja wyleciała z Polski "żywa i zdrowa”. Bo zasada jest prosta, aby móc coś wyjąć, trzeba to najpierw włożyć. Nie można wnosić zażaleń w sprawie umarłych, skoro milczy się w sprawie żywych. Nie można mówić o locie, skoro nie dowodów o odlocie!
Oszuści – (w panelu) licencjonowani przez Państwa organizacje – czynią wysiłki przeciwne. Są popularyzowani, bo obecne władze w Warszawie nie mogą udowodnić tego, że ktokolwiek żywy odleciał do Katynia. Z tego powodu odwracają uwagę od problemu brakiem ewidencji odlotu na Okęciu. Władze napędzają dyskusje w sprawie problemów zawartości skrzynek i inne. Np. wywołują prowokacje – często w świadomej współpracy i z pomocą rodzin ofiar – mające na celu wywoływania awantur, a to o pomnik w Smoleńsku, a to o wyniki sekcji zwłok. Doszło nawet do tego, że tworzy się kopie "tablic smoleńskich” i tak dalej, te "tablicowe kłamstwa” poświęca się i instaluje w kościołach.

Jedno jest hasłowo wspólne: odwracać uwagę Polaków od odlotu delegacji z Warszawy! W świetle tego, co powiedziano, Państwa panel w Ottawie ma spełniać taki właśnie cel, a wtedy będziecie narzędziem zamachowców. Tu trio ubeckich oszustów odwraca uwagę od Okęcia poprzez niedorzeczność odkryć w zapisach lotu, które swą nieautentycznością nie pasują nawet do poziomu zabaw 14-letnich radioamatorów. Postawę takiej formy oszustwa poprzez koncentrowanie naszej uwagi na faktach zmyślonych, ale po rosyjskiej stronie, zauważyłem i opisałem już dawno, a ostatni bardziej kompletny wpis znajduje się na: http://zamach.eu/110416/Untitled_1.htm  - Oszustwo to jest określone jako PLAN B.

Oszuści utrzymują, że dokumentacja została sfałszowana, a mimo to czerpią z niej "prawdę” – i to pełnymi garściami. Zachowanie oszustów jest uwiarygodnianie tytułami międzynarodowych fachowców. Kiedy fakty przez nich głoszone są niespójne, to aby ukryć bladość golizny ich krętactw i niefachowości, wprowadza się nawet zakłócenia konferencji z ich wywodami, czego niedawno byliśmy świadkami.
Nawet te proste i krótkie fakty podane w anonsie nie mogą być w sposób pełny czy z należytą powagą wyjaśnione lub też są już nieaktualne. Jeżeli dokumentacja została sfałszowana, a według MAK zapis kończy się na uderzeniu w brzozę to:
– skąd wiadomo, że samolot leci i ma zapis, i gdzie w tym kontekście tu – na skali czasowej – znajduje się brzoza, w którą nie uderzono? Tzn. gdzie tu kończy się zapis w stosunku do brzozy? A wcześniej:
– skąd wiadomo, że samolot na wysokości 26 metrów doznał wstrząsów?
– skąd wiadomo, że wstrząsy doprowadziły do rozpadu płatowca w powietrzu?

Skąd to wszystko? Skoro - powtarzam - materiały są sfałszowane, a oryginały leżą u Anodiny? Kim są niezależni eksperci, jak duże jest ich grono? Skąd wzięli tę tajemną wiedzę o parametrach lotu? Czy pod tym ukrywa się Anodina? Jeżeli tak, to w te rewelacje mogę uwierzyć, bo ufam blondynkom. Jeżeli jednak to nie jest Anodina, to znowu powtarzam: skąd nagle na tym pustkowiu są te rewelacje o 26 metrach i o wstrząsach?  Dlaczego te 26 metrów wzmiankowane od pół roku nagle przechodzą na 14 metrów? Bo na dziś tupolew leci na 14 metrach i tam ma te wstrząsy. A jutro? Na jakiej wysokości będzie ten lot?

Z niezrozumiałych dukań jednego z „ekspertów” wynikać może, że dane o przebiegu „katastrofy” – tzn. wysokości lotu – skalkulował on na podstawie położenia końca skrzydła lewego. Przeczytał on w http://zamach.eu/110208/Untitled_1.htm, że skrzydło leży zbyt daleko od domniemanej brzozy. Wyciąga on wnioski – boję się pomyśleć (!) -  że w takim razie, samolot musiał lecieć wyżej, a rozpad nastąpił dalej. To po to, aby dopasować „katastrofę” do końcówki skrzydła. A mojej pracy nie zrozumiał do końca, gdyż jest tam  wyraźnie napisane to, że końcówka została w te krzaki podrzucona i jej położenie nie ma nic wspólnego "z przebiegiem katastrofy”.

Można by mnożyć tego typu uwagi, ale nie mam pojęcia o tym, co w tych kłamstwach ekspertów jest aktualne, a co nie, nie chcę też nadużywać cierpliwości Państwa. W imię prawdy i poszanowania porządku, wzywam Państwa organizacje do wycofania się z poparcia tego panelu. Proszę o to uniżenie. W kontekście przedstawionych uwag okazuje się (powtarzam), że głównym celem panelu jest odwrócenie uwagi od zamachowców w Polsce i uwiarygodnienie faktu katastrofy, której nie było. Plan B.

Kończąc informuję, że treść niniejszego oddaję do publicznej wiadomości: list będzie zamieszczony w Internecie, głównie w Gazecie Warszawskiej  http://gazetawarszawska.com/ oraz na http://zamach.eu/.

Z poważaniem,
(-) Krzysztof Cierpisz.
+++

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka