Zygmunt Białas Zygmunt Białas
1350
BLOG

Inż. K. Cierpisz o konferencji Zespołu Parlamentarnego

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 27

W portalu  gazetawarszawska.com  ukazał się dzisiaj artykuł inż. Krzysztofa Cierpisza na temat wczorajszej konferencji Zespołu Parlamentarnego, link:   http://gazetawarszawska.com/2013/10/17/kompromitacja-macierewicza/   - Autor pisze:

Totalna kompromitacja Zespołu Parlamentarnego pod kierownictwem posła Antoniego Macierewicza

16 kwietnia br. odbyła się kolejna już "międzynarodowa” konferencja "ekspertów międzynarodowych”,członków ZP,  która toczyła się pod kierunkiem posła Antoniego Macierewicza.

Biorąc pod uwagę jedynie fragmenty wypowiedzi Macierewicza, a rozpowszechnione wcześniej – w ciągu dnia – w mediach oraz późniejsze wystąpienie posła w programie TVP pod nazwą "Minęła  20”,  a mówiące o wybuchach w tupolewie już na 50 metrów przed brzozą, zupełnie kompromitują prace Zespołu i sygnalizują zbliżający się koniec "śledztwa” niezależnych ekspertów, i to  w atmosferze ośmieszenia nie tylko członków ZP, ale także nas – tych wszystkich, którzy walczyli o prawdę.

O jaką kompromitację chodzi?

mac

- Odpowiedzmy na to pytanie nieco szerzej.

Nadmieniliśmy już wielokrotnie, że zmiana wysokości lotu z 5,5 metra na 25-30 metrów została podyktowana koniecznością 'zdobycia' wysokości lotu, celem "wytargowania się” o niezbędną przestrzeń pod samolotem po to, aby półbeczka była możliwa. Bo Tuskolet  Anodiny leciał tak nisko, że półbeczka nie była fizycznie możliwa nawet przy przyjęciu "h lotu = constans" samolotu w stosunku do powierzchni ziemi w trakcie wykonywania takiej beczki – gdyż samolot taki po prostu tam by się nie zmieścił i musiałby zawadzić skrzydłem o ziemię.  Oczywiście o jakimkolwiek "h=constans” nigdy nie możemy mówić, bo manewr taki jak półbeczka praktycznie zawsze doprowadza do gwałtownej utraty wysokości, a na prędkości równej prędkości lądowania – do przeciągnięcia. Sprytne było więc posłużenie się przez Nowaczyka szkłem powiększającym i zauważanie tego, że wykres wysokości (zapis z czarnych skrzynek) wykazuje to, że samolot leciał wyżej, tzn. na wysokości ok. 30 metrów (oczywiście nie twierdzimy tu, że na 30 metrach wysokości lotu można zrobić beczkę tupolewem, a ten kto tak twierdzi lub spokojnie przemilcza te brednie, to albo nie zna się na mechanice lotu, albo jest oszustem).

Poza tym zmiana wysokości lotu dokonana przez Nowaczyka miała zaletę, że dzięki tej nowelizacji można było jakoś wykaraskać się z tej kłopotliwej sytuacji, jaką jest rażąco śmieszne poleżenie końcówki skrzydła lewego. Pisaliśmy już o tym, że Binienda przy pomocy amerykańskiego kolegi poszedł po rozum do głowy i korzystając z odkryć Nowaczyka nie tylko poleciał wyżej, ale i umiejscowił domniemany moment oderwania końcówki skrzydła znacznie dalej od brzozy Anodiny (do przodu z kierunkiem lotu). Dzięki temu manipulanci ci zmniejszyli dystans lotu tego szmelcu i tym samym usprawiedliwili nieco jaskrawy absurd zalegania końcówki skrzydła lewego.

Sprawie tej poświęciliśmy powyższy artykuł: http://zamach.eu/120505/Untitled_1.html  - a tu krótko przedłożymy najważniejsze fakty tam zawarte, dotyczące końcówki skrzydła lewego:

  1. Skrzydło spoczywa w odległości 112 metrów od brzozy (do przodu kier. lotu).
  2. Końcówka ta podczas swego lotu utraciła jedynie 3 metry wysokości lotu.
  3. Jak widać na zdjęciach, fragment tego skrzydła nie wykazuje śladów turlania się.
  4. Końcówka leży w krzakach "tak jakby spadla z góry”, a nie przyleciała lotem ślizgowym.
  5. Teren przelotu nie jest plaski, otwarty, ale dość zalesiony oraz w poprzek linii lotu – między brzozą a miejscem upadku – przebiega linia przewodów elektrycznych.

Jak widać i słychać, poseł Antoni Macierewicz dodał do przelecianego zasięgu lotu końcówki skrzydła kolejne 50 metrów – według niego skrzydło urwało się przed brzozą. Czyli taki fragment skrzydła miałby przelecieć aż 160 metrów. Przy czym dodatkowo - jak twierdzi przewodniczący ZP - ten urwany fragment, lecąc swobodnie, uderzył po drodze w brzozę Anodiny, czyli  - co gorsza – wytracił tam energię kinetyczną, a mimo to leciał dalej.  Tak więc oprócz tego absurdu wybuchów w powietrzu, mamy jeszcze większą bzdurę zasięgu lotu końcówki skrzydła, no i rozdźwięk w samym Zespole.

Mamy tu na myśli, mówiąc krótko: Nowaczyk z Macierewiczem wydłużyli zasięg lotu końcówki skrzydła, podczas kiedy Binienda go skraca. Sprzeczność tę podchwycił natychmiast dr inż. Lasek i zręcznie to wypunktował. Lasek powiedział: "pozwoliliśmy, by zagościły teorie spiskowe. To był błąd”.

Niewątpliwie sprawa ta mocno zaciąży nad wiarygodnością i sensownością potrzeby alternatywnego dochodzenia do prawdy – w oczach umęczonego Narodu  - i jest to chyba kolejny wypracowany sukces KOR-owca Macierewicza, któremu - jak widzimy - zawsze udaje się wszystko na opak, a co było wiadome już na początku.

(-)Krzysztof Cierpisz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka