Zygmunt Białas Zygmunt Białas
2808
BLOG

Inż. K. Cierpisz: Cud Jarosława i zestrzelenie na Ukrainie

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Społeczeństwo Obserwuj notkę 31

Poniższy tekst, link:  http://gazetawarszawska.eu/2014/07/24/cud-jaroslawa-zestrzelenie-na-ukrainie/  - jest nie tylko jednym z najważniejszych w twórczości inż. Krzysztofa Cierpisza, ale można go też umieścić wśród najlepszych polskich analiz, dotyczących aktualnych problemów w kraju i w Europie Środkowo - Wschodniej. Warto przeczytać, nawet dwukrotnie:

 

Cud Jarosława i zestrzelenie na Ukrainie

 

Ostatnie wydarzenia w świecie, skupiające uwagę na granicy ukraińsko - rosyjskiej, tylko pozornie mają cokolwiek wspólnego z Ukrainą jako tradycyjnie suwerennym państwem, gdzie świat przejawia swą niekłamaną troskę o jej suwerenność.

To choćby z tego powodu, że Ukraina jest tworem śmiesznie sztucznym i takie państwo czy naród w rzeczywistości nie istnieją. Toteż żadna siła polityczna w świecie nie traktuje Ukrainy poważnie jako suwerennego partnera, poza naturalnie Polakami, którzy jako autentyczny paw narodów tylko patrzą, aby i tam znaleźć sobie kolejnego oprawcę, który by na Polskę napadał, grabił, gwałcił i podpalał, a dzięki czemu polska martyrologia znowu będzie na wokandzie – co jest Polakom notorycznie niezbędne.

Z zachowania społecznego w Polsce – obłąkania medialnego widocznego na każdym kroku, ale też i patologii umysłowej u zwykłego zjadacza chleba - wynika prosta konkluzja mówiąca, że tak jakby Polakom mało było wewnętrznego terroru żydowskiego, który do spółki z bandziorami pruskimi i anglosaskim spuszcza z Polski ostatnie krople krwi. Ale trzeba im przysporzyć coraz to nowych obszarów autozagłady i taką przestrzenią jest akurat – tak się to składa – Ukraina. Tam też – patrząc już zupełnie obiektywnie – pojawia się potrzeba dostawcy mięsa armatniego w agresywnej wojnie żydów przeciw Rosji i rola ta przypada głównie Polsce, bo tylko Polacy są pod ręką, no i lubią umierać za obcych, a co też jest prawdą obiektywną.

Gwałtowność i nachalność mediów w Polsce, omawiających wydarzania na wschodzie, mają uczynić „kwestię ukraińską” polskim „być albo nie być”. Losy Ukrainy mają stać się intelektualną obsesją Polaka, który ponownie ma się sprawdzić jako niestrudzony internacjonał chuligańskich wojen.

Rolą przypisaną Polakom będzie odsiecz kijowska, która jednak nie ma się skończyć na Majdanie, ale na murach Kremla – tak to już można sobie wyobrazić: polski żołnierz zawodowy rozpędzi się na Kijów, ale zatrzyma się dopiero na Kremlu, na jego murach.  Mury te zdobędzie,  profesjonalnie zastrzeli Putina, ale potem skromnie, znając swoje miejsce w szeregu, poprosi żyda o to, aby to on, spadkobierca Starego Testamentu, wbił głowę prezydenta Rosji na oszczep i pokazał światu twarz tej zabitej bestii. Tym Dawidem od pokazywania głowy Włodzimierza Putina na kiju będzie weteran izraelski. Będzie to osobnik godny i szybko zjawi się Kremlu, jego adres jest znany polskiemu MSZ w Warszawie, gdyż jest również i polskim weteranem, to jeden z tych żydów, którzy strzelali polskim bohaterom wojennym w tył głowy, a teraz Polska płaci mu rentę.

To ten słabo ukryty motyw – ścięta głowa Putina, obnoszona zwycięsko na murach Kremla, leży u podłoża histerii massmediów w Polsce, które szykują Polaków do pomszczenia na Rosji i Rosjanach odwiecznych krzywd żydo-ukrainy.

Po zestrzeleniu malezyjskiego samolotu, wystawionego na strącenie przez kontrolerów lotniczych w Kijowie, ta typowa PRL-owska rusofobia zamieniła się w autentyczny amok potrzeby odwetu, którym zionie każdy polski prelegent telewizyjny, intelektualista czy autorytet moralny. O „polskich” politykach nawet nie ma co wspominać, bo ci od dnia Okrągłego Stołu mówią jedynie to, co im się każe, a myślenie od razu kojarzy im się z antysemityzmem, więc od niego stronią, aby nie popaść w grzech nienawiści.

To właśnie ta histeria, po prowokacji zestrzelenia boeinga, dokonała cudu zjednoczenia „prawicy” tzn. PIS-u, Ziobry i Gowina. Dostali oni telefony z instrukcjami, że mają się zjednoczyć – bo wymaga tego powaga chwili. Chodzi tu o to, że ten obecny rząd PO trzeba wymienić i to nie dlatego, że on jest zły, bo źle rządzi, gdyż w Polsce „złe rządzenie, to dobre rządzenie”.  Problem z Tuskiem polega na tym, że PO już się nie sprawdza, gdyż nie porywa tłumów i na bazie  opatrzonych telewidzom miernot tego rządu nie można budować medialnego entuzjazmu „naprawy państwa”, a który to entuzjazm ma rzucić Polaków do „naprawy państwa” pod kierunkiem sprawdzonego bojowca Jarosława Kaczyńskiego. I tu - co pewne – bo zaplanowane,  też stanie się cud i to niejeden, bo po wybuchu entuzjazmu „naprawy państwa” szybko się okaże, że ta naprawa musi poczekać. Bo najpierw trzeba dokonać wspomnianej odsieczy kijowskiej. Bo „naprawa państwa”  ma odbyć się przez naprawę Ukrainy, a do czego polski najazd na mury Kremla jest niezbędny.

Tak więc wkrótce telewizja objawi to, że stodoła płonie i to Tusk tę stodołę podpalił, a Kaczyński będzie ją gasił i to będzie ten entuzjazm, który skupi masy przy nowym wodzu. Potem zaś – jak powiedziano - okaże się, że Ukrainie trzeba pomóc i stodoła może poczekać. W końcu po udanej misji kijowskiej Ukraińcy masowo wjadą do Polski i to szeroką ławą, i pomogą gasić tę stodołę, i to tak gorliwie, jak tylko to oni potrafią, a co niedobitki Wołynia dobrze wiedzą.

Więc - co widać w telewizji – potrzeba chwili wymaga, aby na miejsce starych obiboków wpuścić do obiegu nowych starych niedołęgów, których profesjonalna telewizja zgrabnie przerobi na mężów opatrzności.  A przy okazji robiona im międzynarodowa klaka pochwali polską lojalność wobec sojuszników, bitność żołnierza i jego bezinteresowność, ofiarność w cudzym merkantylnym interesie. Ta atmosfera „zachodniego” uznania, akceptacji i pochwał sprawi, że Polacy - jak jakieś wyżły - tym bardziej jeszcze zaczną się ślinić na widok rosyjskiego zbója, który pogwałca powszechnie uznane normy wolności i demokracji i jako taki musi być ujarzmiony polską ręką, i polski marsz na mury Kremla będzie gotowy.

Niestety – będzie tak jak kiedyś: „za naszą i waszą wolność”, a nawet i gorzej, bo przecież nigdy nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy. Najpierw będzie wielka nadzieja, a skończy się jak zwykle – klęską, ale teraz nie będzie już do czego wracać. Wtedy, drzewiej,  Polacy mieli jakieś stałe zasoby materialno – ludzkie i po niepotrzebnej utracie krwi mogli się jakoś odbudować, aby dalej przetrwać. Nikt ich nie eksterminował tak jak dzisiaj, bo istniało papiestwo, które Polaków broniło (nawet przed ich własną głupotą), a państwa rozbiorowe kierowały się etyką chrześcijańską. Nawet żydzi nie mordowali Polaków powszechnie, może z wyjątkiem powstań, gdzie zawsze -  w newralgicznym momencie -  wbijali Polakom nóż w plecy.

Teraz tak dobrze już nie jest, pod ciosami soboru upadło papiestwo, na naszych oczach rozwalane jest ono  do reszty przez bezwstydnego półinteligenta Bergoglio, zakazana został etyka chrześcijańska w państwach ościennych, a w Polsce rządzi żydowskie rozpasanie. Głębokie rany po II wojnie światowej, PRL-owski ucisk i ekonomiczna nieefektywność, powojenna aborcja rzędu 20-30 milionów Polaków, późniejsze wyniszczenie gospodarki państwowej, wyprzedaż wszelkich zasobów narodowych w ręce obcego kapitału, z obecnie bezprzykładnym drenażowym systemem opodatkowania, który jest wielokrotnie  skuteczniejszym narzędziem wywłaszczeniowym niż wywózki na Syberię lub hitlerowskie roboty przymusowe. To w parze z całkowicie niekontrolowanym przez społeczeństwo systemem emisji złotego i jego „wolnej” wymiany sprawia, że Polacy 70 lat po katastrofie II wojny światowej nie mają jakiekolwiek bazy duchowej, materialno - ekonomicznej jako zaplecza odbudowy, a utracili wszystko to, co takim trudem zbudowano po wojnie. A w Europie nie ma już ani jednego państwa europejskiego i znikąd nie padnie nawet jedno słowo w naszej obronie, bo w końcu każdy naród jest kowalem swego losu, a nie cudzego – jakby to ciągle chcieli Polacy. Szykowana zatem akcja „naprawy państwa” objawi się pod sztandarem „za naszą i waszą wolność”, a która z kolei będzie wyprawą kijowską, czyli faktycznie polską szarżą na mury Kremla, a to stanie się naszym gwoździem do trumny.

+++

Sama sprawa gwałtownego zaostrzenia kryzysu w Doniecku nie ma nic wspólnego z zamachem na samolot z Holandii do Malezji. Stany Zjednoczone oburzające się na podłość tego zamachu szybko formują szyki zbrojne przeciw sprawcy: Rosji. A przecież – na własnym podwórku - do tej pory nie znaleziono sprawców zamachu na WTC 9/11, a wszyscy wiedzą, że poganiacze wielbłądów z Afganistanu nie mogą sterować wielkim samolotami, a nawet gdyby, to żaden z nich nie mógłby trafić w wieże WTC, a nawet i dotrzeć czy choćby nakierować samolot na Nowy York,  co jest oczywiste. Sprawa WTC jest nierozwiązana i to jako już kolejna. Np. USA doświadczyły żydowskiego ataku lotniczego na USS Liberty: w 1967 myśliwce Izraela zaatakowały  ten amerykański okręt wojenny i zabiły (podstępnie zamordowały, bo to był okręt sojuszniczy) 34 członków załogi, zraniły dwustu, a cel był jasny: zamordować wszystkich przez zatopienie okrętu! Mimo upływu lat USA nie podniosły tej sprawy w jakikolwiek sposób. Skąd zatem zainteresowanie Amerykanów cudzymi kłopotami, Ukrainą?

Jeżeli zaś chodzi o porównanie kont terroru lotniczego, to historia wojskowych zamachów na samoloty cywilne jest dość czytelna. Na płaszczyźnie międzynarodowej to USA są  terrorystą powietrznym, a nie Moskwa. O ile ZSRR zawsze strącał swoje własne cywilne statki powietrzne, które chciały uciec z jego terytorium, to na tym się kończyło i wydarzenie nigdy nie wychodziło poza granice państwa. Sprawa zaś na nowo podjętego (przez znanych oszustów smoleńskich)  zamachu na koreański samolot w 1983 roku Korean Air Lines Flight 007 jest arcyprosta: nie ma dowodu na to, że samolot ten wleciał na terytorium ZSRR. To że ZSRR przyznał się do zestrzelenia nie jest dowodem.  http://gazetawarszawska.eu/2014/03/16/frequently-asked-questions-concerning-downing-kal-flight-007/.

Na pokładzie znajdował się kongresman Larry McDonald, który był ostatnim antysemitą w amerykańskim establishmencie, a jak wiadomo antysemitów wolno zwalczać, pod czym podpisał się niechlubnie posoborowy papież Jan Paweł II. Zamach na ten samolot nie miał nic wspólnego z ZSRR, a był planowany przez ośrodki będące pod kontrolą CIA i to tak dalece, że były prezydent Richard Nixon, który już znalazł się na pokładzie tego samolotu (siedział koło McDonalda) został z niego wyciągnięty siłą. USA – jako ofiara tego zestrzelenia  – nie wystąpiły również o jakiekolwiek odszkodowanie od ZSRR, co przecież Amerykanie mają w nawyku.

Nie było to jedyne morderstwo polityczne w USA w ostatnich czasach, żydzi zastrzelili prezydenta Kennedy’ego, a nikt w USA nie robił żydom wymówek i nie groził inwazją ani Izraela, ani Banku Rezerw Federalnych, który przecież jest pod nosem Białego domu. Do amerykańsko - żydowskiego terroru wobec statków powietrznych pasażerskich należy zaliczyć też atak na Egipt Air Flight 990, gdzie samolot ten w drodze z USA do Egiptu został najprawdopodobniej porwany przez komandosów ukrytych na pokładzie  i rozbity o wody Atlantyku. Pasażerami byli między innymi wysocy oficerowie sztabowi armii Egiptu, którzy specjalizowali się w kontrolowaniu zbrojeń nuklearnych Izraela. Podejrzanie pada bezpośrednio na Mossad, a Egipt nigdy nie uznał wyników prac amerykańskiej komisji wypadkowej, która prowadziła śledztwo.

Podobnie zestrzelenie „omyłkowe” przez armię Ukrainy rosyjskiego tupolewa miało charakter wyraźnie  przestępczy, a nie przypadkowy, sprawę wyciszono, a żydzi z Izraela (zginęli na pokładzie) nigdy nie zażądali od Ukrainy odszkodowania – co też rzuca się w oczy. Podobnie było z ukraińskim flight AHW 2137, który wiózł do Iranu 40 inżynierów lotniczych Antonowa. Mieli oni pomagać Irańczykom w produkcji lotniczej, ale samolot nie doleciał, bo samolot się rozbił i przyczyn tego rozbicia nigdy nie podano w wiarygodny sposób.

Obecny zaś zamach na boeinga odwrócił całkowicie uwagę świata od żydowskich mordów na Palestyńczykach, gdzie na moment pisania  tego tekstu liczba ofiar sięga ponad 400 zamordowanych ludzi, kilka tysięcy rannych i 35 000 wypędzonych, uciekających przed bombami. Uzbrojeni po zęby żydzi mordują wszystko to, co się tylko rusza, co stoi im na drodze.  Pretekstem do tego było porwanie trzech żydowskich studentów i ich rzekome zamordowanie przez Hamas. Plotki w Izraelu zaś mówią wyraźnie, że „porwanie” był zaplanowane przez Mossad i dla wielu było to wiadome na prawie tydzień przed uprowadzaniem i zamordowaniem. Według tychże plotek historia z porwaniem trzech żydów na terytorium kontrolowanym przez wojsko Izraelskie jest komentowana jako wręcz śmieszna – bo całkowicie nieprawdopodobna, a to ze względu na to, że tam każdy metr kwadratowy ziemi jest pod kontrolą armii i w tamtym miejscu żaden Hamas nikogo porwać nie może. Później zaś, już zupełnie w realu, złapano zwykłego chłopaka palestyńskiego i spalono go żywcem, informując szeroko ludność palestyńska o tym fakcie. Tak to świadomie zaplanowano wywołanie rozruchów,  na które armia izraelska była już przygotowana i rozpoczęła się rzeź ludności. Co było do przewidzenia, w Europie akcja ta doznała zbytniego i negatywnego rozgłosu. Odwrócenie uwagi od Izraela poprzez zamach na malezyjski samolot nad Ukrainą jest  ewidentnym motywem zestrzelenia tego samolotu, przy czym – nie jest wykluczone – mogły być tu równolegle brane cele dalekosiężne, jak właśnie planowany najazd Polaków na Kreml.

To zestrzelenie musiało być zaplanowane znacznie wcześniej i kto wie, czy nie sięgające okresu, kiedy zaginął inny malezyjski samolot z pasażerami. Przy czym zaginięcie tamtego malezyjskiego samolotu raczej nic nie miało wspólnego z potrzebą porwania jego pasażerów, ale samolot ten mógł być użyty jako ładunek nuklearny do ataku terrorystycznego na Pekin, gdzie uderzono by w Chiny, a postraszono Moskwę. Tak Moskwa, jak i Pekin mogły się w tym zorientować i samolot ten zniknął z tego właśnie powodu, a możliwe, że poleciał  z powrotem do Izraela (odwiózł bombę jądrową). To bomba nuklearna na pokładzie tamtego samolotu prosto wyjaśnia solidarne zacieranie śladów jego lotu przez wiele państw, kiedy w innym przypadku ktoś – tylko przez zwykłą  nieuwagę – pozostawiłby jakiś ślad. Potem nawet pojawiły się jakieś odgłosy w Sieci, że identyczny samolot malezyjski (do zaginionego) na miesiące przed zniknięciem był widziany w hangarach w Tel Aviv, a jego właścicielem miał być rzekomo Soros.

Najbardziej prawdopodobnie zamachu na samolot nad Ukrainą dokonali żydzi, bo to im było bezpośrednio opłacalne i nie tylko jako odwrócenie uwagi od Palestyny, bo w końcu cała wiosna na Majdanie to akcja armii Izraela i międzynarodowych żydów. A poza tym tylko Izrael ma hermetyczny personel wojskowy, który bez obiekcji morduje innych. Ma to umocowanie religijno-etyczne. Religia żydowska, jak wiadomo, naucza, że śmierć goja jest radością dla Yaweha, armia Izraela zaś ponadto daje wolną rękę dowódcom wojskowym w sprawie decyzji o zabijaniu obcych. Kapral żydowski czy inny stopniem w każdym momencie może zabić człowieka, bo ocenił, że jest on zagrożeniem dla bezpieczeństwa Izraela. Ocena stopnia zagrożenia czy innych warunków nie jest nigdy weryfikowana  przez kogokolwiek w armii izraelskiej, bo ten, który właśnie zabił wroga, wiedział najlepiej to, że wróg był zagrożeniem i nikt w armii tego nie może podważyć.

Samolot malezyjski przypuszczalnie nie był zestrzelonym rakietą naziemną, ale typu powietrze- powietrze. Już na samym początku pojawiły się pogłoski, że za samolotem tym podążał myśliwiec, który odpalił w jego kierunku rakietę powietrze - powietrze. Myśliwiec ten, po trafieniu przez niego samolotu pasażerskiego, miałby być zaraz potem zestrzelony przez inne myśliwce, które za nim podążały. Pierwsze zdjęcia wideo pokazywały nawet dwa wielkie ogniska dymu, gdzie jeden był z rozbitego boeinga 777. A ten drugi słup dymu był bardzo wyraźnie  innego pochodzenia. Jest dość prawdopodobne, że był to pożar resztek zestrzelonego myśliwca. Za hipotezą rakiety powietrze – powietrze, a nie ziemia – powietrze przemawia też i fakt, że jest to również samolot malezyjski (co wspomniano powyżej), którego to kraju na początku  roku zaginął bez śladu inny samolot.

Jak widzimy władze tego państwa  niezbyt gorliwie dochodzą prawdy – albo tak udają – i właśnie ich samolot został wybrany nieprzypadkowo, ale świadomie, bo i tym razem nie będzie kłopotliwych pytań, gdyż akcja ta może być również zemstą na Malezji w unieszkodliwieniu zamachu na Pekin. To wszystko wyklucza raczej rakietę naziemną, której obsługa byłaby zdolna do tak dokładnego wyboru celu, bo tam latały też i inne samoloty i łatwo było o pomyłkę. Oczywiście mogło być i tak, że odpalono rakietę z ziemi, aby zrzucić winę na separatystów, ale prawidłowo mógł trafić tylko myśliwiec, bo tylko on wiedział w kogo celować. Sama kwestia rachunku prawdopodobieństwa – dwóch drastycznych „wypadków lotniczych” – tego samego państwa w tym samym okresie wyklucza statystyczną przypadkowość zestrzelenia, a to mocno sugeruje rakietę powietrze – powietrze, gdzie pilot wzrokowo zidentyfikował obiekt.

+++

Na Ukrainie, na obecnym posowieckim terytorium, mieszkają różne nacje i kultury, które nie mają ze sobą jakiegokolwiek wspólnego etosu, nawet mimo to, że mieszkają w tym samym mieście lub wsi. Wspólnych płaszczyzn nie ma, ale wzajemnych sprzeczności czy konfliktów interesów jest wiele. I to właśnie dlatego region ten jest przedmiotem troski ośrodków żydowsko – anglosaskich w świecie, gdzie łatwo wprowadzić zasadę dziel i rządź. I jak wspomniano na wstępie, w polskiej histerii ukraińskiej nie chodzi tu o Ukrainę, ale o Rosję, której państwo i kulturowa integralność stoi na przeszkodzie dwom czynnikom:  NWO i Izraelowi.

Te dwa czynniki są wszechobecne w Polsce i ta histeria medialna nie jest przypadkowa, a odzwierciedla plany tych ośrodków odnoście posłużenia się Polakami przeciw Rosji. Widać wyraźnie przegrupowanie sił NWO z Bliskiego Wschodu na wschód Europy.

Sam Putin chyba nie zorientował się na czas, że rosyjski sukces w Syrii był niczym innym, jak przerzuceniem tamtego frontu z przedpola Izraela na przedpole Moskwy. Syria dziwnie nagle wygrała z islamistami, którzy nagle zaczęli przegrywać, co zaskakujące, biorąc pod uwagę, że była to wojna na wyczerpanie. Oczywiste jest, że islamiści nie mieli jakichkolwiek ograniczeń, czego nie można powiedzieć o Syryjczykach, którzy nagle odetchnęli odpierając wroga. Zachodzi bardzo uzasadnione podejrzenie, że wszystkie środki, tak sprzętu, jak i ludzkie, zostały przerzucone do Ukrainy, Rumuni i Bułgarii.  Od kilku lat było wiadome to, że w krajach okolic Ukrainy pobudowano wielkie bazy, mogące służyć jako ośrodki treningowe i możliwe, że islamiści z Syrii tam teraz właśnie siedzą, czekając na uderzenie na Rosję.

+++

Ukraina jako wspomniana bezpaństwowa mieszanka kultur, o której jednoznacznie negatywnie wypowiedział się Dmowski: "Nie jest dla Polski partnerem do czegokolwiek". I "polski” entuzjazm w kwestii ukraińskiej powinien być potraktowany tak, jak się traktuje histerię, a nie inaczej.  Polska może układać się jedynie z tym, który jest silny i jednoznaczny, a nie z tym, który daje jedynie tło dla rozgrywek obcych, a takim jest Ukraina.

W tym regionie, naszym partnerem do rozmów czy układów jest Putin i Rosja. Silna imperialna Rosja nie jest dla Polski zagrożeniem, ale stabilizatorem całego regionu. Jeżeli ktoś myśli inaczej, to niech porówna obecny stan Polski z koszmarnym niemal PRL-em. Tamta Polska była bardzo zła, ale miała swe miejsce w świecie, a jej zewnętrzne granice były gwarantowane przez ZSRR, pensje były małe, a na mieszkania czekało się pół życia, ale nikt nie spał w śmietniku. Dzisiaj jednak, „Polska” to  brak granic, niedożywienie dzieci szkolnych, brak jakiejkolwiek ochrony jednostki ludzkiej przed bezprawiem urzędników państwowych czy zagranicznych koncernów, które zaczynają dyktować Polsce swe prywatne warunki nie tylko ekonomiczne, ale i prawne. To kraj, gdzie wyrzuca się 84-letnią kobietę z mieszkania, zabiera się rodzicom dzieci, gdzie Niemcy podnoszą głowy i wypędzają Polaków z ich gospodarstw, gdzie ograniczono dostęp do opieki zdrowotnej, wódka jest dostępna tak woda w kranie, skomercjalizowano dostęp do nauki i sam poziom wykształcenia zaniżono do niewyobrażalnych granic. Gdzie zadłużanie prywatne i państwowe wymknęło się z pod kontroli, etc., etc… Co tu porównywać z dawnym PRL-em? Toż porównanie z okupacją hitlerowską wypada trafniej. A nawet tam, przy wysiedleniach i zsyłkach, żaden hitlerowiec nie wypędziliby 84-letniej staruszki z jej mieszkania tyko dlatego, że słabo zapoznała się z warunkami „umowy”.

Kwestia ukraińska jest zatem wielką pułapką dla Polski, bo tu chodzi właśnie o Rosję, a nie o Ukrainę i jakiekolwiek włączenie się Polski w żydowska politykę antyrosyjską jest dla nas szkodliwe, bo w skutkach zakończy się końcem Polski bez jakiejkolwiek perspektyw jej odbudowy w przyszłości.

Już w latach 50-tych emigracja polska na Zachodzie, która miała jeszcze swą żywą i aktywną inteligencję, lub w ogóle resztki polskiej inteligencji tylko tam się zachowały, bo żydzi nie mogli jej wymordować, jak to miało miejsce w PRL, nawoływała do ugody z ZSRR lub przewidywała obecny nacisk NWO na Rosję, co zmusiłoby Moskwę do zmiany kierunku polityki sowieckiej na bardziej przyjazną Polsce. Rozumowano, że ZSRR pojmie to, że Polska jest dla Moskwy niezbywalnym buforem polityczno – wojskowym  w regionie. Miałoby to sprawić, że władcy na Kremlu szukaliby porozumienia z Polakami.

Nikt wtedy nie spodziewał się  tego, że ZSRR się rozpadnie do tego stopnia, jak to widać teraz, ale też nikt nie przewidywał tego, że i Polska będzie w tak strasznym stanie, jak to ma obecnie miejsce.  Wiele się zmieniło, wystąpiło wiele innych zmian na gorsze, tak w Rosji, jak i w Polsce.

Jedno jednak nie uległo zmianie – wspólnota interesów Rosji i Polski. Oba kraje czy narody jadą na jednym wózku, są tak samo zagrożone w swej biologicznej egzystencji i mają wspólne interesy oraz wspólnych wrogów. Nawet gospodarki są sobie potrzebne, bo mogą się łatwo uzupełniać.  Ogień na Ukrainie czy inne nowe zagrożenia lub prowokacje są i będą ukierunkowane na napuszczenie Polaków  na Rosję. Ukraina ma być dla Polski ostatecznym rozwiązaniem, gdzie Polska przepadnie na zawsze.

Bezmiar telewizyjnej histerii w  polskich massmediach, ściąganie z urlopów różnych od dawna już odstawionych polityków, porozumienie ponad  podziałami, to sceny z obecnej Polski. Kto wie, czy do tej atmosfery powszechnej mobilizacji nie należą również kiedy indziej  zwykle nieszczęśliwe wypadki. Ten dość dziwny wypadek lotniczy ze spadochroniarzami  i obecna katastrofa autobusu w Niemczech – czy  nie są one częścią programu podnoszenia napięcia społecznego, a to celem łatwiejszej manipulacji społeczeństwem? Możliwe, że na tym nie koniec i  będzie podłożona jakaś bomba lub nastąpią podobne wydarzenia. W trakcie pisania tego artykułu nastąpiła dość dziwna katastrofa w autobusu w Niemczech, gdzie kierowca w dość niewyjaśniony sposób – na minuty przed katastrofą – zatrzymał autobus, wysadził pasażerów i gdzieś pojechał pustym autobusem. Nie było go 15-30 minut, a krótko po ponownym załadowaniu paserów wjechał na autostradę , gdzie nastąpiła katastrofa. W niedzielę wieczorem kolejny dziwny wypadek: samochód z wariatem, który w Sopocie taranował przechodniów, a nawet jeździł po sopockim molo. Wypadki się zdarzą, wariaci też, rachunku prawdopodobieństwa okłamać jednak nie można i tu nasuwają się pytania co do tego, czy nie są to wypadki sztucznie zrobione?  To wszystko podnosi napięcie społeczne, dzięki czemu można łatwiej sterować masami, które - jak wiadomo - nie kierują się rozumem, a owczym pędem.

Atmosfera jednoczenia się „prawicy” celem gaszenia pożaru stodoły, którą podpalił Tusk, odsiecz kijowska, rakiety Putina skierowane na Warszawę, lada chwila powódź lub niewyjaśniony pożar, kolejny wypadek lotniczy lub kolejowy, wariat z siekierą, który wymorduje dzieci na obozie harcerskim, to wszystko jeszcze przed Polską, a coś z tego lub podobnego niewątpliwie nastąpi. Przyczyną tego nie jest ani pogoda, ani drapieżność wrogów Polski czy ich już szeroko rozpoznany wampiryzm starszych braci Karola Wojtyły. Przyczyną  tego wszystkiego jest absolutna pasywność społeczna i brak w Polsce choćby najmniejszej 10 -20 osobowej organizacji, która byłaby i polska, i suwerenna. W Polsce nie ma ani jednej organizacji społecznej, partii, samorządu, czy drużyny harcerskiej, która wypowiedziałaby się w 5 zdaniach w obronie Narodu. Przyczyn tego jest wiele, wojna i Powstanie, Solidarność wpuszczona na boczny tor, zbrodniczość pontyfikatu Jana Pawła II i jego skutki trwale do dziś, członkostwo w EU, gospodarka wolnorynkowa, etc. etc. Na temat tego, co trzeba robić, trudno jest coś uradzić, brak polskiego ruchu jest faktem bezspornym, ale  nie można siedzieć z założonym rękami, bo Polacy to jedyny naród w Europie, który jeżeli już ma jakąś reprezentację, to jest ona tylko żydowska.

Jeżeli jednak Polacy w dalszym ciągu nie są zdolni do uformowania nawet najmniejszego ruchu społecznego w Polsce, który byłby zdolny do jakiej suwerennej egzystencji politycznej, to trzeba choćby stwarzać atmosferę  preferowania myśli polskiej na niskim szczeblu tj. w pracy, kawiarni czy w rodzinie. Bo od czegoś trzeba zacząć.

Polska ma otwarty front zachodni, który zwerbował kilka milionów Polaków, pracujących przy zlewozmywakach w Niemczech, Anglii czy Skandynawii. Budują oni dobrobyt tamtych państw, a nie siłę Polski. Obecna atmosfera w Polsce niesie w sobie podejrzenie mówiące to, że zaplanowano otworzyć drugi front – front wschodni. Gdzie żydzi wyślą na ten front następne miliony Polaków, którzy jako najemnicy będą umierać w cudzej sprawie, w walce przeciw narodowi, z którym można by żyć w spokoju i dobrobycie. Przy otwarciu frontu wschodniego Polska dalej osłabnie, opustoszeje i będzie w niej zrobione miejsce dla żydów z Izraela i Niemców. Zajmą oni to, co Polacy opuszczą, a przecież siła  tych żywiołów jest już teraz w Polsce ogromna i musi być bezwzględnie unicestwiona, o ile my mamy przeżyć.

Odsiecz kijowska będzie końcem Polski i z tego upadku Polska już się nie podniesie. Nie można na to pozwolić. Aby temu zapobiec, trzeba sięgnąć do kontaktów osobistych z Rosjanami, ale nie liberałami czy demokratami, ale Wielkorusami. Bo tylko tam można spotkać oryginalnych i suwerennych Rosjan, a paradoksalnie tylko tacy mogą nam pomóc się odnaleźć jako naród.

Od czegoś trzeba zacząć.

Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam (Mt 7,7); Otrzymacie wszystko, o co na modlitwie z wiarą prosić będziecie (Mt 21,22); Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie (Mt 26,41).

(-)Krzysztof Cierpisz.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo