Zygmunt Białas Zygmunt Białas
1312
BLOG

AdNovum: Tam są prości robotnicy, którzy powstali

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 24

Dwa miesiące temu zamieściłem trzy teksty blogera @AdNovum, link:  http://adnovum.neon24.pl/  - będące sprawozdaniem z wydarzeń toczących się na Ukrainie.

Dzisiaj już nie trzeba przedstawiać blogera i jego dokonań. Każdy jego raport ma kilkanaście tysięcy odsłon i kilkaset komentarzy. Oto fragment jego relacji z 08 września br.:

 

"Na początek zamieszczę reportaż z obozu dla uchodźców z Donbasu, w którym naoczny świadek, Galina Pyszniak opowiada o głośnym już incydencie z zajętego w lipcu przez ukraińskie wojska Sławiańska, gdzie został przybity do tablicy ogłoszeniowej 3-letni chłopiec:

 

 

Tłumaczenie wywiadu na język polski:

Galina Pyszniak: W centrum miasta znajduje się plac Lenina. Po jednej stronie jest burmistrzostwo. To jedyny plac, gdzie mogą być spędzeni wszyscy ludzie.

Na placu zebrali kobiety – to dlatego, że nie ma już mężczyzn. Zostały tylko kobiety i osoby starsze. I to jest to, co jest nazywane publiczną egzekucją.

Wzięli dziecko, 3-latka, małego chłopca. Miał na sobie majteczki i koszulkę. Przybili go, jak Jezusa, na tablicy ogłoszeń. Jeden z nich wbijał gwoździe, podczas gdy dwaj pozostali trzymali dziecko. A wszystko działo się na oczach jego matki.

(zaczyna płakać) Przytrzymywali matkę, a ona patrzyła na to wszystko, co się działo – jak dziecko spływa krwią, krzyczy, płacze. A potem zrobili cięcia [na jego ciele], o tak[pokazuje rękami] – żeby dziecko cierpiało. Zniesienie tego widoku było niemożliwością. Ludzie tracili przytomność.

A potem matka – po tym, jak dziecko cierpiało przez półtorej godziny i zmarło po tym wszystkim – zabrali matkę, przywiązali ją, nieprzytomną, do czołgu i przeciągnęli ją wokół placu trzy razy. A obwód placu ma jeden kilometr.

Julia Czumakowa (reporterka telewizyjna): Po tym wywiadzie, w szczególności, stanie Pani w obliczu poważnego niebezpieczeństwa, czy dobrze to rozumiem?

Galina Pyszniak: Jestem teraz zdrajcą dla mojej ojczyzny, bo urodziłam się w regionie Zakarpacia. Moja matka powiedziała mi: „Kiedy wrócisz, osobiście cię zastrzelę”. A i Gwardia Narodowa chce na mnie wykonać wyrok. Jestem na dwóch listach egzekucyjnych.

Ja po prostu martwię się o przyszłość moich dzieci. Jak dla mnie, nie boję się o siebie – współczuję tylko moim dzieciom. Żal mi moich dzieci. Szczerze mówiąc, gdybym nie miała dzieci, to chwyciłabym za broń i poszła z nimi walczyć. Oni nie są armią ukraińską. Nie są wyzwolicielami. To są bestie!

Kiedy weszli do miasta, nie było tam ani jednego bojownika. Ostrzelali miasto pociskami artyleryjskimi, zajęli się grabieżą. Nawet faszyści nie robili takich rzeczy. Nawet faszyści!

Ale to powstanie – to prawnuki SS-Galicji, którzy podnieśli głowy. Ponieważ pochodzę z Zakarpacia, stare babcie opowiadały nam, że nawet faszyści nie robili rzeczy, których dopuszczali się ci z SS-Galicja[14 Dywizja Grenadierów SS (1 ukraińska), określana potocznie jako 14 Dywizja SS-Galizien - przyp. tłumacza]. Oni byli miejscowi i torturowali miejscowych mieszkańców, gwałcili ich żony, zabijali dzieci. I tacy sami stali się ci ludzie – ich prawnuki. Wrócili z piekła, ponownie się odrodzili.

Julia Czumakowa: Czy nie boi się Pani o tym mówić?

Galina Pyszniak: Niech cały świat się dowie, jak torturują ludzi! Bo nikt nie wierzy! Nikt nie wie. I te bomby fosforowe też, odłamki granatów, które wybuchły i które znajdywały dzieci i przynosiły nam – a były wąsy, były kolce [pocisków] – takie rzeczy znajdowały! I wszystkie te trupy, które leżą tam, a nie mieliśmy gdzie ich [przenieść] – kostnica nie działa. I ten smród rozkładających się ciał. Nikt [na świecie] by w to inaczej nie uwierzył. Bo nikogo tam nie było – nikt tego nie widział. Bo dla nich to barbarzyństwo.

Jeszcze wczoraj w nocy, tej nocy, kiedy strzelali, moje dziecko ledwo zareagowało. Nawet nie nadstawiło uszu, bo przyzwyczaiło się już do tych odgłosów. Mój najmłodszy, ma 7 lat, powiedział: „Mamo, co to jest? Czy oni znowu bombardują?” A potem znowu  [wskazuje, że dziecko idzie spać]…

Julia Czumakowa: Usnął?

Galina Pyszniak: I poszedł spać.

Julia Czumakowa: Była Pani tak odważna, pokazując swoją twarz [do kamery], podając swoje imię i nazwisko. Czy Pani w ogóle się nie boi?

Galina Pyszniak: Ponieważ, jak wam mówię, w ciągu tych trzech miesięcy zamieniłam się w kamień.

Julia Czumakowa: Na co ma Pani nadzieję? Przecież pewnego dnia to wszystko się skończy.

Galina Pyszniak: Dajcie nam wolność! Tam nie ma Rosjan. Tam nie walczą Rosjanie. To są prości robotnicy, często zwykli górnicy, pracownicy, którzy powstali. Powstali, ponieważ osiągnęli swoje granice. Jak długo może trwać rozlew krwi? Wszyscy jesteśmy ludźmi. Jesteśmy tej samej krwi. Nie dzielcie nas! Wszyscy jesteśmy ludźmi.

Tak, są też wśród nas, a także między nimi, tak, są źli ludzie. Nie sugeruję, że wszyscy jesteśmy święci. Ale wszyscy jesteśmy ludźmi. Nigdy nie powinno być wojny, w każdej sytuacji ludzie powinni negocjować. Używać słów. A dobre słowo zawsze zwycięży.

Julia Czumakowa: Dziękuję bardzo za to, że zgodziła się Pani opowiedzieć nam o tym wszystkim. Powodzenia!"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka