„Ponieważ zbliżają się wybory w USA, jest wysoce prawdopodobne, że nastąpi eskalacja konfliktu w Donbasie” – mówi premier DRL Aleksandr Zacharczenko w wywiadzie dla rosyjskiej gazety „Argumenty i Fakty”.
Wczoraj przedstawiłem pierwszą część interview, link:
http://zygumntbialas.neon24.pl/post/128207,co-sie-dzieje-w-donbasie-19-12-2015
Poniżej druga część (jutro trzecia, ostatnia):
Dziennikarz: Czy nie zmieniła się sytuacja po ostatnim spotkaniu normandzkiej czwórki? Niektórzy mówili, że Merkel i Hollande chcieli wywrzeć presję na Poroszenkę.
Aleksandr Zacharczenko: Oni mogą wywierać presję na kijowskich władców i na Poroszenkę, ale zmusić ich do realizacji mińskich postanowień nie mogą. Trzeba pamiętać o tym, że głównym doradcą i panem Poroszenki nie jest Merkel. I także nie Hollande. Są to oczywiście wpływowi politycy, powinniśmy ich słuchać, ale bezpośrednie instrukcje dostaje Poroszenko z Waszyngtonu. A USA mają własne interesy w tym konflikcie. Ponieważ zbliżają się wybory w USA, jest wysoce prawdopodobne, że nastąpi eskalacja konfliktu w Donbasie.
Zbombardowany dom w Doniecku
Nie wiadomo, czy wpływ Paryża i Berlina jest wystarczający do uniknięcia gorącej fazy. Ponadto Poroszenko jest w trudnej sytuacji. Idzie nie tylko o politykę, ale w dużej mierze o konsekwencje gospodarcze. Ukraina znajduje się w opłakanym stanie. Nadchodzi zima, a Kijów nie może zapełnić węglem i gazem swych magazynów. I nie jest w stanie, by to wykonać, a to znaczy, że w zimie będzie ciężko nad Dnieprem.
Z powodu rosnących napięć społecznych i politycznych dojdą do głosu radykałowie, którzy będą dążyć do przedłużenia konfliktów. I większość armii ukraińskiej widzi już tę wojnę nie jako „operację antyterrorystyczną”, lecz jako naszą walkę wyzwoleńczą. Żołnierze WSU odczuwają tę wojnę jako karę. Siedząc w okopach, otwierają oczy i myślą sobie: „Co ja tu właściwie robię?”
Poroszenko nie może wyjaśnić żołnierzom, dlaczego muszą oni walczyć. Ale nie może też powstrzymać radykałów. W końcu ma tylko jedno rozwiązanie: wojnę. Podczas wojny władza Poroszenki pozostaje niezachwiana, ale tylko tak długo, jak długo jest przy władzy.
Niech Pan spojrzy: na obszarach, gdzie stacjonuje ukraińska armia, jest przestrzegane zawieszenie broni. My też zachowujemy rozejm. Są ostrzeliwania: Zajcewo, Nowotrojckoje, obszar lotniska, Peski, Spartak – to jest tam, gdzie są ochotnicze bataliony. One nie podlegają ani kijowskiemu MSW, ani Ministerstwu Obrony. Żyją według własnych reguł i mogą w każdej chwili rozpocząć aktywne działania wojenne na każdym innym obszarze.
Dz.: Czy ścisła realizacja ustaleń mińskich jest drugą stroną medalu, kolejnym zagrożeniem dla Poroszenki?
AZ: Sytuacja będzie się rozwijać, rebelia rośnie od wewnątrz. Poroszenko zostanie prezydentem, który nie będzie w stanie obronić niepodległości swego państwa.
Bowiem wszyscy musimy realizować, punkt po punkcie, mińskie porozumienie – czy to w odniesieniu do specjalnego statusu, czy zmian w konstytucji. Jeśli Poroszenko je spełni, stanie się zdrajcą i będzie zastąpiony. Z tego powodu nie potrzebuje on ‚Mińska-2′. W chwili, gdy podpisywał umowy, był moment niepokoju po ogromnych stratach w iłowieckim i debalcewskim kotle. Ze względu na te straty i nieudolność jego oddziałów wojskowych, zaczął latać do różnych krajów i wołać o pomoc. Wtedy był gotów do podpisania czegokolwiek.
Dz.: Obszar Donbasu był dawniej częścią Ukrainy. Naraz ogłosił niepodległość. I trzeba teraz nauczyć się żyć na własny rachunek: zbudować własny system podatkowy i bankowy, odbudować przemysł. Jakie pozostały jeszcze relacje z Kijowem?
AZ: Węgiel i częściowo prąd.
Dz.: Czy płaci Kijów regularnie za węgiel? Czy jest ta sama historia co z rosyjskim gazem?
AZ: Ta sama historia: Ukraina nie ma pieniędzy.
Dz.: Ukraińskie, jak również „wysoce wyspecjalizowane” media rosyjskie określają Donbas jako terytorium, które jest okupowane przez rosyjskie wojska.
AZ: Wie Pan, byłem kiedyś tym zirytowany, teraz przyjmuję to z humorem. Jest bardzo interesujące śledzić w liberalnych mediach rosyjskich myśli „ekspertów”, którzy ani raz nie przybyli do Donbasu. Powinni tu przyjechać i przekonać się na miejscu. Jest Pan właśnie w moim biurze. Czy Pan widzi tu choćby jednego okupanta?
Dz.: A propos Pańskiego biura. Wiszą tu dwie flagi: DRL i Rosji. Dlaczego?
AZ: Postrzegamy siebie jako część Rosji i świata rosyjskiego. I nigdy tego nie ukrywaliśmy. Gdy przeprowadzaliśmy referendum [11.05.2014r.], szliśmy ulicami z flagami Federacji Rosyjskiej, bo jesteśmy krewnymi tego kraju. Czy Pan to rozumie? – To jest nasz dom. W Rosji nie ma flag Republiki Czeczeńskiej, Osetii Północnej czy Tatarstanu, choć mają one własne.
Dlaczego mamy się nie postrzegać jako część Rosji? – To jest nasze pragnienie. W moim biurze mogą być dwie flagi: po prawej oficjalna DRL i po lewej roryjska. A po lewej stronie jest serce.
Przetłumaczył (z języka niemieckiego): Zygmunt Białas
Link do niemieckiej wersji:
http://remembers.tv/poroschenko-braucht-krieg/
Co się dzieje w Polsce – 20.12.2015.
Dużo się dzieje!
Wybieram jedną informację, związaną z Donbasem. Tak więc posłanka PiS Małgorzata Gosiewska, która dokładnie rok temu odwiedziła bojców z nazi-batalionu Ajdar i z radością przedstawiła relację, zatytułowaną „Z wizytą u przyjaciół”… Otóż M. Gosiewska – informuje bloger Lenid Dektarjow – opracowała dokument pt. „O wojennych przestępstwach Rosji w Donbasie” dla potrzeb Trybunału Haskiego.
Oto jeden z „dowodów” posłanki PiS:
A to fotografia gierojów ukraińskich, „działających” w strefie ATO:
„Zbliżaj się święta Bożego Narodzenia… Czy osoba wierząca może tak manipulować i kłamać? A potem stać z nabożna miną przy szopce i śpiewać, iść do komunii?” – pyta Trojanka.
„Jest wiele organizacji na świecie działających w sprawach zbrodni wojennych, jednak Gosiewska jest ponad wszystkimi. PIS skończy niedługo swoje rządzenie, skoro ma w swoich szeregach takie posłanki” – pisze Lorenco.