Zygmunt Białas Zygmunt Białas
614
BLOG

Grzeją w niemieckiej telewizji. Nie mniej niż w polskiej

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 7
Kilka miesięcy temu przedstawiła niemiecka stacja telewizyjna ZDF czołgi rosyjskie w Donbasie. Okazało się, że to nie były czołgi rosyjskie, tylko ukraińskie. Ostry protest widzów zmusił władze nadawcy do wyrażenia skruchy i przeprosin za to "potknięcie".

Ale czy jest możliwa bezstronna i uczciwa informacja w totalitarnej demokracji? - Okazuje się, że nie jest możliwa. Oto 7-minutowy film rosyjski (z niemieckim napisami), demaskujący niemieckie kłamstwa, link: 

https://www.youtube.com/watch?v=W3xNg1pi-1k 

Przekład (z języka niemieckiego):

Jeden z największych niemieckich nadawców ZDF przedstawił niedawno film dokumentalny pt. "Władca Putin". To jest znakomity przykład taniej propagandy. Cel filmu jest rozpaczliwie natrętny, a mianowicie znalezienie odpowiedzi na rzekomo ciągle aktualne pytanie: "Who is mister Putin?"

I zamiast prawdziwego filmu dokumentalnego widzimy marną fabularyzację i dużo kłamstwa. Z odtwórcą głównej roli spotkał się nasz reporter Anton Ljadow.

Karabiny maszynowe, czołgi, wyrzutnie rakietowe - co 15 sekund powtarzają niemieccy dziennikarze: "Tutaj są" - rzekome dowody niszczenia Donbasu przez Rosjan. Domy stoją w płomieniach, jakiś wieżowiec został trafiony pociskiem, po prostu ogień w ogniu.

W pogoni za dramatycznymi obrazami nie zauważyli filmowcy wojskowych odznak walczących, których podali za żołnierzy regularnych rosyjskich oddziałów.

Możemy tu zobaczyć żołnierzy, z których jeden ma na lewym barku ukraińską flagę. By widzowie nie mieli wątpliwości, oglądając te obrazy, pojawia się głos w tle: "regularna rosyjska armia bierze udział w walkach".

Z filmu ZDF: Igor - tak go nazywamy - jest ochotnikiem. Walczy po stronie separatystów i jest dumny z tego.

Igor: "Jest nas 400 do 500 ludzi w naszym batalionie. Gdy się policzy wszystkich walczących na froncie, to jest to około 20 do 30 tysięcy żołnierzy".

Jurij (czyli filmowy Igor): "Właściwie to ja po prostu kłamałem. Tak jak on mi kazał. Powiedział mi: 'Po wywiadzie dostaniesz pieniądze'. On chciał, bym powiedział przed kamerą, że w Donbasie jest regularna rosyjska armia".

To jest on, rzekomy ochotnik, którego niemiecka telewizja nazwała Igorem. Jego prawdziwe nazwisko to Jurij Olegowicz Lobyskin, urodzony w 1988 roku, bezrobotny z Kaliningradu. Mieszka w tym mieszkaniu, w którym od wielu miesięcy nie ma prądu. Jurij nie ma pieniędzy, by zapłacić za prąd.

Jurij: "Niemiecki dziennikarz Dietmar i jego zespół operatorów pochodzili z Niemiec. Dietmar powiedział: 'Chcemy zrobić film o tobie'. Że jako ochotnik z Kaliningradu poszedłem do powstania w Doniecku. Tu jest zapisany scenariusz. Wytłumaczył mi, że byłem niby raniony, choć nie miałem żadnych ran.

Rosyjski reporter: "Jak on ci się przedstawił?"

Jurij: "Powiedział, że nazywa się Bob. Zaoferował mi 50 tysięcy rubli (= 750 euro) za tydzień na planie".

Bob to Walerij Bobkow, rosyjskojęzyczny reżyser i producent w jednej osobie, która pracuje dla ZDF. Jego właśnie wysłało ZDF do obwodu donieckiego, by kręcić zmyślone sceny.

Na tych obrazach pokazuje on, jak "aktor" Jurij ma nosić karabin maszynowy przed kamerą. Pokażemy teraz państwu surowy materiał, przekazany przez Jurija. Z tych zdjęć niemieccy dziennikarze wybrali obrazy, które potrzebowali do swego "dokumentu". Słychać, że aktor Jurij ciągle zapomina roli; reżyser za kamerą pomaga mu (szept: "Cieszę się,...").

Jurij: "Cieszę się, że jestem w batalionie Wostok (szept: "Obróć się... Idź dalej").

W dokumentacji zagłuszono wszystkie podpowiedzi reżysera dramatyczną muzyką i odgłosami z oddali. Tu: to samo miejsce:

Z filmu ZDF: Odprowadzamy go do blokpostu, gdzie kontroluje on przejeżdżające samochody.

Jurij: "Niech pan spojrzy! Tu na obrazie mam karabin maszynowy, a w następnej scenie karabin szturmowy; mały defekt filmowy. Prosił mnie, bym pozował przed kamerą z bronią maszynową. Nigdy z niej nie strzelałem, nie była nabita. Powiedział, że mam iść z karabinem przed kamerą. Trzykrotnie kręciliśmy tę scenę.

Rosyjski reporter: "Dlaczego?"

Jurij: "Powiedział, że idę nieodpowiednio, że nie ten kierunek, coś w tym rodzaju".

Wywiad z Igorem (tj. z Jurijem) jest przedstawiony na szarym tle, by nie można było rozpoznać, gdzie dokładnie odbyła się rozmowa. A kręcona była w moskiewskim biurze ZDF; tu zdjęcie (04;00'). Prowadził ją dziennikarz Dietmar Schumann, odpowiedzialny w ZDF za pozapolityczne audycje.

Igor (tj. Jurij): "Zgłosiłem się jako ochotnik do walki we wschodniej Ukrainie. Tam nierespektowane są prawa rosyjskojęzycznej ludności. Jestem patriotą, kocham Rosję i nigdy nie pozwolę, by Rosjanie byli poniżani. Kto ma ją chronić, jeśli nie ja? Posłuchałem głosu mojego serca".

Jurij: "Do odpowiedzi na pytanie, czy widziałem regularne rosyjskie oddziały, przygotowywał mnie długo. Tłumaczył mi, jak mam to powiedzieć, jak sformułować. Zanim wszedłem do studia w celu wywiadu, objaśniał mi długo, jak mam odpowiadać, jak to ma wyglądać".

Aby opowieść była przekonująca, zapisano dla Jurija w notesie każdy szczegół: kiedy się urodził, kiedy przybył do Doniecka, jak wygląda jego rozkład dnia i tak dalej.

Jurij: "Mój żołd za służbę wojskową w Doniecku miał wynosić niby 20 tysięcy rubli; tu w notesie jest to zapisane. Rosyjska armia miała jakoby płacić 20 tysięcy za moją służbę wojenną. Potem zastanawiał się, czy nie powinien zapisać 30 zamiast 20 tysięcy rubli. Powiedziałem wtedy, że jest mi to całkiem obojętne".

W swym dokumencie znaleźli niemieccy dziennikarze złoty środek w tej sprawie.

Film ZDF: Wypłacają mu 25 tysięcy rubli, co - obok zaszczytu służby dla mateczki Rosji - wygląda zachęcająco. To jest około 350 euro miesięcznie. To nie jest dużo, ale Igorowi wystarczy, by pójść na wojnę. Żonę i dziecko zostawił w domu.

Jurij: "Znalazł młodą kobietę, która miała grać moją żonę. Zapłacił jej za to 2 lub 3 tysiące rubli (= 50 euro). Ja nie mam dzieci, a on powiedział, że trzeba trzymać dziecko przed kamerą, by całość oddziaływała na emocje widzów".

Rosyjski reporter: "A tu wchodzi pan do przedstawicielstwa rosyjskiej armii?"

Jurij: "On mi powiedział, bym wszedł do komisariatu wojskowego rosyjskiej armii i zaraz potem wyszedł. Tak też uczyniłem".

Film ZDF: Tu w Kaliningradzie stoimy przed komisariatem wojskowym rosyjskiej armii, gdzie nasz bohater zaciągnął się do służby i w końcu został wysłany do powstania w Doniecku. Przeprowadzimy teraz eksperyment. Podam się za ochotnika, który chce jechać walczyć do Doniecka. Chowam mikrofon i kamerę, będę filmował za pomocą telefonu.

Przypis: Tu wyjaśnia się cała sprawa:

Urzędnik komisariatu w filmie ZDF: "Jaki Donbas? Pan chce się zgłosić do służby wojskowej [w Donbasie!? Czy pan sądzi, że jest w Blackwater? My nie mamy żadnych oddziałów w Donbasie! Kto panu tych głupstw naopowiadał?!"

Niemieccy realizatorzy nie ukrywają swego celu. Tu przykładowo wypowiedź niemieckiego dziennikarza Borysa Reitschustera po wyświetleniu filmu: "Zbyt wielu Niemców popiera Putina. Chciałbym twardszej polityki. Według mnie jest ciągle zbyt łagodna. Chciałbym więcej sankcji".

Wbrew oczekiwaniom niemieckich dziennikarzy, przedstawiających Rosję jako źródło zła na świecie, dokument okazał się niewypałem. Ilość widzów była dwukrotnie niższa od przeciętnej, notowanej przez ZDF.

Dobra robota, Dietmar Schumann! Proszę tak czynić dalej! Reputacja kłamliwych mediów musi być jeszcze ciężko wypracowana i zasłużona!

Przetłumaczył: Zygmunt Białas

 

Grzeją w niemieckiej telewizji. Nie mniej niż w polskiej. Wczoraj rano zadzwonił do znajomej jej były niemiecki pracodawca i zapytał, czy nie jest potrzebna pomoc, bo "w Polsce jest bezprawie i sytuacja rewolucyjna". Jako że znajoma dopiero co wróciła z tychże Niemiec, więc musiała zapytać męża, co się dzieje, czy trzeba uciekać. Po krótkiej rozmowie z mężem podziękowała Niemcowi za dobre chęci.

My zaś przekonujemy się, że są jeszcze na świecie tzw. dobrzy Niemcy. Nawet gdy ich głowa przestaje w pełni pracować, pozostaje jeszcze dobre serce.

O niemieckich mediach i ich propagandzie, i kłamstwach opowiada w poniższym 13-minutowym filmie - wideo Udo Ulfkotte, link:

https://www.youtube.com/watch?v=Gaj7LvqfqdM

"Jestem dziennikarzem od 25 lat i byłem edukowany, by kłamać, oszukiwać i nie mówić prawdy opinii publicznej" - zaczyna swą opowieść nawrócony dziennikarz. Nie tłumaczę jego wypowiedzi, bo na dole obrazu są polskie napisy. 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka