Zygmunt Białas Zygmunt Białas
4209
BLOG

Stopa bezrobocia, czyli znowu w Krainie Czarów - 22.10.2016.

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Gospodarka Obserwuj notkę 0

Jeszcze o lichwie i inflacji

W poprzednich dwóch częściach tekstu wykazałem, że to lichwa jest przyczyną inflacji – pisze bloger i tłumacz Metro.- Jednocześnie szatański wynalazek lichwy, umiejętnie stosowany, pozwala międzynarodowym Żydom na tworzenie nieograniczonych ilości pieniądza bez (natychmiastowego) wywoływania katastrof monetarnych. To właśnie siła funta brytyjskiego, a potem amerykańskiego dolara były fundamentem podboju świata przez Judeoanglosasów (Pax Britannica oraz Pax Americana). Spójrzmy jak inflacyjne działanie lichwy wygląda w praktyce.

Margrit Kennedy, w książce „Pieniądz wolny od inflacji i odsetek”
http://zb.eco.pl/bzb/39/pdf/
zbadała ceny wybranych towarów i usług w warunkach Niemiec Zachodnich w latach 80-tych ubiegłego wieku. Kennedy chciała się dowiedzieć, jaki jest przeciętny udział lichwy w poszczególnych kategoriach cen finalnych towarów i usług. Pamiętać należy, że Niemcy, podobnie jak Japonia, pełnią dla międzynarodowych Żydów funkcje centrum produkcyjnego i cieszą się stabilną polityką monetarną, wtedy jeszcze w marce niemieckiej, oraz niskimi stopami lichwy obciążającej niemieckie (= te, w których pracują Niemcy, bardzo łatwo sprawdzić, kto jest właścicielem) fabryki.

Wyniki tego badania autorka przedstawiła na 23 stronie książki (5 strona wydruku):
http://zb.eco.pl/bzb/39/pdf/rozdzial1.pdf
Ostatni wykres pokazuje, że w czynszu za mieszkanie w domu komunalnym, który zapewne można porównać do spłaty raty kredytu hipotecznego, udział lichwy wynosi 77%. Tylko 23% tego czynszu pokrywa realne koszty gospodarcze, reszta to haracz dla gangów kontrolujących system monetarny. Przeciętny udział lichwy w cenach towarów i usług ma wynosić 35-40%.

Czy taka kalkulacja jest wiarygodna, skoro przedsiębiorcy płacą lichwę według stawki np. 7% rocznie? – Spójrzmy na przeciętny kredyt hipoteczny na 30 lat. Potrzebujemy 100 tysięcy złotych. Przy realnej stopie procentowej 6-7% rocznie i zwyczajnych u lichwiarzy prowizjach okaże się, że w ciągu 30 lat musimy zapłacić, w formie rat i prowizji, przynajmniej 250 tysięcy złotych. Oznacza to realne oprocentowanie w wysokości 150% (150 tysięcy odsetek i prowizji do 100 tysięcy otrzymanej kwoty). Przyjmując za 100% kwotę 250 tysięcy okazuje się, że przeciętnie w każdej racie płaconej bankowi co najmniej 60% stanowi lichwa, a najwyżej 40% zwrot pożyczonej kwoty. Mamy więc już wskaźnik 60% jako udział lichwy w racie kredytowej, a lichwę musi płacić jeszcze deweloper, wytwórcy materiałów budowlanych, firma wykonawcza, wszyscy uczestnicy budowy.

Wskaźnik 77%, prezentowany przez Margrit Kennedy, nie wydaje się być nierealistyczny. Generalnie, im większy w danym produkcie udział kosztów kapitałowych i mniejszy udział pracy, tym większy udział lichwy. W cenie samochodu Volkswagen udział lichwy z pewnością wynosi ponad 50%. Stąd przeciętny udział lichwy we wszystkich towarach i usługach 35-40% również wydaje się być wiarygodny. Pieniądze płacone lichwiarzom nie wracają do realnej gospodarki (wraca ich mala część), stąd dla utrzymania stabilności systemu konieczne jest pożyczanie nowych pieniędzy, również obciążonych lichwą. Jeśli otrzymamy te pieniądze od lichwiarzy, to odsetki musimy zaliczyć do kosztów towarów i usług (inflacja), a jeśli nie otrzymamy, to skutkiem będzie kryzys (o czym mówi Protokół XX).

 

STOPA BEZROBOCIA

Wiadomo, że bezrobocie jest złem społecznym i każdy rząd z bezrobociem walczy. Przyjrzymy się metodom tej walki.

Zapewne istnieje wiele metod fałszowania wskaźnika bezrobocia. Jedna z tych metod, zapewne najskuteczniejsza, jest szeroko znana i opisywana w literaturze przedmiotu i tej metodzie poświęcimy naszą uwagę.

Stopa bezrobocia to wynik kalkulacji, w której w liczniku znajduje się liczba osób bezrobotnych (gotowych do podjęcia pracy bądź jej wydłużenia w przypadku zatrudnienia na część etatu), a w mianowniku zasób siły roboczej, liczba wszystkich osób pracujących i gotowych do podjęcia pracy, w tym bezrobotnych (razem są to osoby aktywne ekonomicznie). Oczywiście wszystkie elementy składowe tej kalkulacji są definiowane wyłącznie na poziomie pragmatyk służbowych GUS-u (w Ameryce BLS-u) i łatwo można nimi manipulować.

Najpopularniejszą metodą fałszowania stopy bezrobocia jest zawężanie definicji liczby osób aktywnych zawodowo (pracujących na pełny etat, pracujących na część etatu, osób bez pracy, np. doszkalających się oraz bezrobotnych). Aktywni zawodowo to osoby w wieku np. 16-65 lat, zdolne do pracy, które nie pobierają renty, emerytury, nie uczą się i nie doszkalają i są zdolne do podjęcia pracy (nie ma tam np. “niepracujących” gospodyń domowych, więźniów, pacjentów szpitali, itp. Tak było kiedyś. Z biegiem czasu z grupy aktywnych zawodowo wykreślano poszczególne kategorie długotrwale bezrobotnych, co oczywiście zmniejszało oficjalną stopę bezrobocia.

Poniżej amerykański wykres ilości osób aktywnych zawodowo na przestrzeni dziesięcioleci w rozbiciu na płeć:

 

http://family-studies.org/wp-content/uploads/2014/08/men-women-labor-force-participation.jpg

 

Z wykresu wynika że na początku lat 50-tych ~87% mężczyzn w wieku produkcyjnym było aktywnych zawodowo, dotyczyło to również ~32% kobiet. Wtedy większość kobiet pracowała w domach, prowadząc gospodarstwa domowe, o czym wspomnieliśmy omawiając zawiłości PKB. Dzisiaj ~69% mężczyzn jest aktywnych zawodowo, dotyczy to również ~57% kobiet. Na pewno wykres ten odzwierciedla zmiany społeczne (wysłanie kobiet do pracy), ale jest tam również bardzo dużo przekłamań.

Ten sam wykres bez rozbicia ludności na płeć:
http://static6.businessinsider.com/image/527cf34e69beddee5165991b-960/the-labor-force-participation-rate-tanked–heres-the-not-so-scary-reason-why.jpg
Ostatni spadek udziału osób aktywnych zawodowo w populacji, dotyczący obydwu płci, bardzo trudno wytłumaczyć w inny sposób niż manipulacjami statystycznymi. Zapewne osoby długotrwale bezrobotne, które zniechęciły się do poszukiwania nieistniejących miejsc pracy, uznano za “nieaktywne ekonomicznie” i w ten sposób pozbyto się ich kłopotliwej obecności ze statystyk. Osoby te znikają z mianownika oraz z licznika ułamka wyrażającego stopę bezrobocia, ich zniknięcie z licznika ułamka jest szczególnie cenne dla “podrasowania” obliczeń.

Tradycyjnie przedstawiam alternatywny wykres stopy bezrobocia opracowany przez ShadowStats:

 

http://www.shadowstats.com/imgs/sgs-emp.gif?hl=ad&t=1472822583

 

Linia czerwona i szara to dane oficjalne (różne definicje bezrobotnych, podaje się jeden wskaźnik ale jest ich więcej) a niebieska to dane SGS. Poniżej podejście nowandfutures.com:

 

http://www.nowandfutures.com/images/unemployment_sa.png

 

Jako alternatywna przedstawiona jest linia niebieska, to stopa bezrobocia liczona według metodologii rządowej BLS, odrzuconej w 1994 roku. Odrzuconej, bo dawała złe wyniki. To wszystko ma znaczenie również w Polsce. Przedstawiam odpowiedni wykres:

 

http://www.rynekpracy.pl/zdjecie.php?url=pliki/wykresy_baza/1384.&s=700&w=1700

 

Liczba osób aktywnych zawodowo w Polsce to 17-18 milionów. Tyle było w Polsce miejsc pracy w 1989 roku. Polska weszła do Unii Europejskiej w 2004 roku, od tego czasu wyjechały za granicę miliony Polaków, emigracja dotyczy przede wszystkim osób “w wieku produkcyjnym”, aktywnych ekonomicznie.

Wykres wydaje się odzwierciedlać to zjawisko, najwyższa stopa bezrobocia ~20% rejestrowana była w 2003-04 roku, spadła do ~10% w 2008. Oznacza to że przez cztery lata ubyło ~1,7 miliona bezrobotnych. Czy naprawdę tylko tyle osób z Polski wyjechało za pracą? Z Pribałtyki w porównywalnym okresie ubyło około miliona osób, również głównie w charakterze emigrantów zarobkowych. Emigrują oni do podobnych miejsc co Polacy. W tych miejscach Polacy, jako grupa etniczna, ewidentnie dominują, jest ich wielokrotnie więcej. To z pewnością nie jest relacja 1,7:1.

Z Polski wyjechały miliony osób. W kategoriach “osób aktywnych ekonomicznie”, jeśli przyjmiemy całkiem konserwatywnie 3,4 miliona to jest to 20% siły roboczej. A ze stopy bezrobocia ubyło w latach 2004-2008 tylko ~1,7 miliona bezrobotnych. Co ciekawe, dane liczby osób aktywnych zawodowo to ciągle 17-18 milionów osób, tak jakby żadna Wielka Emigracja się nie zdarzyła.

https://strefainwestorow.pl/sites/default/files/imagepicker/1/Wykres_3__Aktywni_zawodowo_i_bierni_zawodowo.png

 

Z powyższego wykresu wynika, że liczba osób aktywnych zawodowo generalnie wynosi w Polsce 17-18 milionów, od 1992 do 2006 rosła liczba biernych zawodowo z 11 do 14-15 milionów, a teraz jest ich mniej, 13-14 milionów. Kto więc z Polski wyjechał? Czy ktokolwiek z Polski wyjechał?

Funkcjonariusze aparatu propagandy na pewno potrafią to wyjaśnić okrągłymi słowami. Problemem jest brak spisu powszechnego czy błędne definicje przyjęte w statystyce i poleganie na bezmyślnych ekstrapolacjach. Faktem jest, że co ci ludzie liczą, to głównie bzdury. Oficjalne statystyki makroekonomiczne są fikcją. To czyste kłamstwa.

Wszystko zależy od definicji osób aktywnych zawodowo, osób bezrobotnych, osób zatrudnionych w niepełnym wymiarze (częściowo bezrobotnych) itp. Jeszcze raz podkreślam, manipulacje polegają nie na uznaniu bezrobotnych za pracujących (mimo całego rozwoju statystyki to chyba ciągle trudno przeprowadzić), lecz na przesuwaniu osób niezatrudnionych z kategorii bezrobotnych do nieaktywnych zawodowo, takich, którzy się w ogóle nie liczą. Na ostatnim wykresie wzrost liczby biernych zawodowo w Polsce w latach 1992 – 2006 przypisałbym właśnie głównie temu fałszerstwu.

Czytelnicy zapewne zorientowali się w stosowanej wyżej metodzie. Zamieszczone wykresy przedstawiają zmienne ekonomiczne w skali dziesięcioleci czy nawet okresu ponad wieku. W wielu krajach takie statystyki są dostępne. Nowatorskie pomysły fałszowania danych statystycznych powstają zapewne w Nowym Jorku czy w Londynie, rozpowszechniane są po świecie przez OECD, Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Goldman Sachs, “niezależne agencje ratingowe” i podobne instytucje. Nie wszystkie kraje fałszują dane z równą gorliwością. Szeroko pisano o fałszowaniu danych statystycznych Grecji, aby uzasadnić jej przyjecie do strefy euro, tam promotorem postępu statystycznego był Goldman Sachs, który spekulował na greckim długu.

W artykule Yiannissa Mouzakisa
http://zygmuntbialas.blog.pl/2016/09/16/co-sie-dzieje-w-grecji-16-09-2016/
mowa jest o obniżeniu dochodów kwalifikujących do uznania danej osoby za ubogą na 4.512 euro rocznie z 7.178 euro w 2010 roku. Skąd taka obniżka progu ubóstwa o 37%? W tym czasie ceny towarów i usług w Grecji tylko wzrosły (czasami znacząco). Właśnie tak fałszuje się statystyki.

Mouzakis nie skomentował tej manipulacji, wątpliwe aby był tak nierozgarnięty, aby w to uwierzyć, zapewne chciał maksymalnie skrócić artykuł. Zwracam uwagę na metodę, którą Mouzakis zastosował w artykule: nie pisał o wzroście czy spadku PKB, czy wzroście lub spadku inflacji, bo to nic nie znaczy. Jeśli pisze się o katastrofie społecznej z wykorzystaniem danych z rządowych statystyk, można pisać o liczbie ludzi, niemających dostępu do lekarza, prądu elektrycznego, gospodarstw domowych bez pracy itp.

W propagandzie często manipuluje się ludzką niewiedzą. W Polsce podaje się czasami wysokość “średniej płacy”. Zapewne większość odbiorców massmediów uważa, że średnia jest pośrodku, 50% zarabia więcej, a 50% mniej od średniej. Niestety tak nie jest, przynajmniej 67% populacji ma zarobki poniżej średniej. Spójrzmy na populację pięciu wynagrodzeń: (1,5), (2), (2,5), (7), (9). Średnie wynagrodzenie to 4,4, dużo więcej niż 60% badanej populacji. W innych krajach nie używa się średniej tylko wartości środkowej, mediany
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mediana
W tym przypadku mediana = 2,5. Połowa wynagrodzeń jest wyższa i połowa wynagrodzeń jest niższa od mediany. Proszę zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy średnią (4,4) a medianą (2,5). Mediana dużo lepiej opisuje badaną populację, a jest o 43% niższa od średniej. Oczywiście średniej, wskaźnika zafałszowującego rzeczywistość, używa się tutaj z chłodną premedytacją.

Na pewno mniej fałszerstw dokonuje się w krajach cywilizowanych, im słabszy nadzór Imperium Judeoanglosaskiego czy dłuższe tradycje niepodległości, tym mniejszy nacisk na fałszowanie statystyk makroekonomicznych. Być może w Niemczech dane są bardziej rzetelne, w Szwecji czy w Szwajcarii. Polskie statystyki makroekonomiczne traktowałbym z dużą nieufnością.

Podsumowanie

W podsumowaniu powyższych wywodów należy podkreślić, że statystyka makroekonomiczna rozwija się dynamicznie. Na ostatnim międzynarodowym kongresie statystyków makroekonomicznych w Nowym Jorku pozytywnie oceniono kierunek rozwoju statystyki w wiodących państwach wolnego świata i wyrażono nadzieję, że pozostałe państwa szybko przejmą do swoich krajowych praktyk nowatorskie instrumenty statystyczne. Zadeklarowano również zwiększenie wysiłków, mających na celu jeszcze lepsze wypełnianie zadań statystyki makroekonomicznej w celu pełniejszego zaspokajania potrzeb rządów, inwestorów międzynarodowych i szerokich mas społecznych.

Pamiątkowe zdjęcie uczestników kongresu:

 

http://jpupdates.com/wp-content/uploads/2014/11/kinus-selfie.jpg

;)

Nie wierzcie statystyce makroekonomicznej – to głównie kłamstwa!

Napisał:  Metro

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka