Zygmunt Białas Zygmunt Białas
3786
BLOG

Co się dzieje w Chinach i w USA - 09.11.2016.

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Polityka Obserwuj notkę 0

Zapytali ślepą szkapę, czy nie boi się brać udziału w zawodach. "Nie widzę przeszkód” – odpowiedział ślepy koń.

Często oglądam chińskie wiadomości na CCTV - pisze pani Tiamat. - Dobrze jest czasem porównać różne 'toczki zrjenia' i różne podejścia do tego samego tematu. Otóż kiedyś chińscy publicyści porównywali system zarządzania w Chinach do tego na Zachodzie. Oto, co – w wielkim skrócie - wymyślili: W Chinach jest odpowiedzialność indywidualna. Szef resortu odpowiada osobiście za to, co się dzieje. Tam można każdego przyłapanego aferzystę powiesić. Własność państwowa jest święta ponad wszystko i nie wolno zawieść zaufania społeczeństwa.

Na Zachodzie wymyślono tzw. boardy dyrektorów (rady nadzorcze);
od cholery tych boardów i jeszcze więcej dyrektorów. Odpowiedzialność się rozmywa i nikt za nic nie odpowiada. Decyzje przekupionych boardów są święte, a dyrektorzy nietykalni. Na tym właściwie zaczyna się i kończy tzw. zachodni indywidualizm, który polega na tym, że 'kazdy sobie rzepkę skrobie' przy pomocy karteli. Jeśli oczywiście taką pomoc posiada. A jak nie ma poparcia szajki, to może się sam powiesić. Dlatego nieznane jest na Zachodzie działanie grupowe pod administracją szefa grupy, który za tę działalność kolektywu odpowiada... administracyjnie.

 

Znalezione obrazy dla zapytania el nido

W  El Nido (Filipiny) oglądałam codziennie rano przed chatką na plaży małe dzieci filipińskie, które wraz z rodzinami mieszkają na plaży. Są to dzieci personelu ośrodków wczasowych; rodzice pracują na plaży, w restauracjach, na łodziach rybackich, dbają o stan strzechą krytych, ale komfortowych domków dla turystów. Kiedy rodzice pracują, dzieci po prostu wychowują się na plaży - przed i po szkole.

Otóż zaciekawiło mnie, że rano grupki tych dzieciaków, w wieku od 4 lat do kilkunastu, wyrywają chwasty z trawników wokół domków. Przyglądałam się z wielkim zaciekawieniem. Te dzieciska robiły to właściwie z wielkim entuzjazmem. Wyrywały te chwasty (których akurat było serdecznie mało), pakowały do skrzynki i starsze odnosiły te skrzynki do śmietnika. Zdumiewał mnie naturalny podział pracy, który nie był właściwie niczym kontrolowany. Po prostu dzieci miały zabawę. Jedne zmiatały liście, inne zbierały wielkie muszle - którymi ozdobiony jest cały ośrodek wypoczynkowy - i układały te muszle pod krzaczkami i wokół skwerku w różne wzorki; jeszcze inne przynosiły z kuchni jedzenie, przeważnie owoce i różne 'chrupki'.

Zastanawiało mnie to naturalne współdziałanie, które nie było niczym kontrolowane z zewnątrz. Ale tak samo zachowują się i dorośli na Filipinach we wszystkich publicznych usługach: na lotnisku, w sklepach, w restauracjach, na statku, w ruchu ulicznym i w życiu prywatnym. Tymczasem na Zachodzie istnieje jakaś dziwna kontrola innych, fetysz 'wodza' i zarządzanie jest więcej niż chorobliwe.

Pamiętam, kiedyś trafiłam na taką broszurkę: "Everybody wants to be a Hitler” ("Każdy chce być Hitlerem"). Tytuł mnie zaskoczył. Poczytałam i zrozumiałam. Zdumiewa i to, że zachodnie społeczeństwa nałożyły obywatelom 'kaftan bezpieczeństwa’ i każą wierzyć w cechy przywódcze samozwańców. A wszystko dla czyjejś, indywidualnej korzyści. Nic dla wspólnego dobra. Dlatego nie opłaca się inwestować w infrastrukturę, w naukę, w lecznictwo, w kulturę... wszystko ma mieć wartość komercyjną. I nie opłaca się płacić podatków z ukradzionych pieniędzy. Po to 'mądrzy' ludzie wymyślili Kajmany.

Innym ciekawym wynalazkiem zachodniego systemu jest tzw. delegate the duties, czyli przekazywanie obowiązków jakiemuś opłaconemu przydupasowi, który robi różne świństwa w naszym imieniu, nie ujawniając pracodawcy. Klasycznym przykładem jest nasz Wałęsa; ma zapewniony byt do końca życia za to sługusostwo obcym potentatom, którzy pozostają bezimienni. Takiemu sługusowi przykleja się naklejkę wodza i rozkazuje: "Idź i czytaj głośno nasze instrukcje, a my ci zrobimy klakę" (Obamie i Clintonowej teleprompter zaciął się kilka razy).

Nasz Wałęsa dostał, prócz naklejki 'wodza rewolucji’, jeszcze duży długopis i wizerunek Matki Boskiej w klapie. Gadał od rzeczy, ale machał tym długopisem i przewracał oczami tępego dewota. Tu przypomniał mi się cytat ze Szwejka, jak pijany feldkurat Katz wykrzykuje: "Ja tu zastępuję na Ziemi Pana Jezusa i Matkę Boską i wszystkich świętych. Watykan się mną interesuje!”. - Wałęsą się też Watykan interesował.

 

Znalezione obrazy dla zapytania andrzej duda z małżonką

Andrzej Duda z córką i małżonką

Jednym z większych zboczeń w kampanii wyborczej Zachodu jest pokazywanie rodzin kandydatów na prezydenta. Urząd prezydenta jest taką samą pracą jak każda inna. Nie wyobrażam sobie, by w telewizji występowała żona np. chirurga czy nauczyciela i kupczyła: "Wybierzcie mojego męża na dyrektora, bo jest najlepszym kandydatem i będzie najlepszym dyrektorem”. Tymczasem żony kandydatów na prezydenta, wyfiokowane, odpieprzone jak stróż w Boże Ciało, gadają głupoty, kompromitując nepotyzmem samą ideę demokracji. Takie czupiradło zostaje potem 'pierwszą damą', robiąc konkurencję ostatniej damie w kraju.

Zarówno w Korei Południowej, jak i w USA rządzą wielkie korporacje. Rząd jest praktycznie niewidoczny. Dla mediów pokazuje się tylko stójkowego, który rzekomo ma wszystkie uprawnienia prezydenta, choć o niczym nie decyduje. Do wyścigów końskich zaś wystawia się na ostatnim zakręcie dwie zjechane, ślepe i kulawe szkapy, a widzów na trybunach zagrzewa do dopingu.

Przed chwilą znów oglądałam chińskie wiadomości. Jakiś 'bezczelny' dziennikarz chiński siedział przy stoliku w towarzystwie czwórki Amerykanów - zwolenników i przeciwników obu kandydatów na prezydenta. Chińczyk zadawał podstępne pytania typu: 'dlaczego popierasz Trumpa /Clinton?'  Nie wiem, czy Chińczyk chciał koniecznie skompromitować obie grupy wyborcze, bo jego towarzysze przy stoliku powtarzali ciągle te same obiegowe komunały: wierze, że Clinton /Trump będzie lepszym prezydentem - Clintonowa, bo ma duże doświadczenie polityczne, a Trump - bo nie ma żadnego.

Cała czwórka tych błaznów opowiadała głównie o tym, kto kogo bardziej obraża, i kto się gorzej zachowuje publicznie. Trump - podobno nie szanuje kobiet i brzydko się wyraża, Clintonowa zaś kłamie, a jej mąż też się brzydko o kobietach wyrażał (zwłaszcza o tych, które zgwałcił). Jednym słowem: rynsztok.

Teraz już wiem, skąd się wzięła głupota Polaków: w kampanii wyborczej zmałpowali Hamerykę i podobne głupoty opowiadają, powielając amerykański rynsztok końskich wyścigów do stołka. System faszystowski nie może wyprodukować normalnego reprezentanta narodu. Toteż dyskusja przedwyborcza sprowadza się do rozważań, NIE, kto będzie lepszym kandydatem, tylko który kandydat jest mniejszym złem. Te dwa niesprawne konie wyścigowe przypominają mi taki stary dowcip o Wielkiej Pardubickiej: Zapytali ślepą szkapę, czy nie boi się brać udziału w zawodach. "Nie widzę przeszkód” – odpowiedział ślepy koń.

Obamie zaciął się teleprompter: Teleprompter stuck? Barack Obama awkwardly repeats ‚choose hope’ six times – 12160

Prezydenci w USA:
Dynastia Clintonów: "Bill Clinton zgwałcił więcej kobiet niż Bill Cosby" ("Bill Clinton Has Raped More Women Than Bill Cosby") – YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=cfndpldKmoY

Chinese Professor – YouTube:

https://www.youtube.com/watch?v=OTSQozWP-rM. http://12160.info/video/teleprompter-stuck-barack-obama-awkwardly-repeats-choose-hope-six

Napisała: Tiamat 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka